Do policyjnej izby zatrzymań trafili dwaj mężczyźni, przyłapani przez drogówkę na paleniu marihuany w samochodzie. 30-latek z Łodzi robił to na parkingu, a zatrzymany do kontroli w podłódzkiej miejscowości Przecław 27-latek - w czasie jazdy.
W poniedziałkowy wieczór policjanci z łódzkiej drogówki zajmowali się zdarzeniem drogowym na al. Jana Pawła II, gdy podszedł do nich przechodzień, który zasygnalizował, że w stojącym na parkingu po drugiej stronie ulicy samochodzie jakiś mężczyzna zażywa narkotyki.
Kiedy funkcjonariusze dotarli do wskazanego pojazdu, natknęli się w nim na 30-letniego łodzianina, który zwracał uwagę nienaturalnym zachowaniem.
Na pytania o zażywanie narkotyków 30-letni łodzianin oświadczył, że lubi się zrelaksować i przed chwilą wypalił marihuanę. Stwierdził też, że ma więcej narkotyków w samochodzie. Odnaleziono w nim dilerki z marihuaną i amfetaminą; łącznie ponad 17 gramów narkotyków - podał asp. szt. Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
30-latek trafił do policyjnego aresztu. Mężczyzna odpowie za posiadanie środków odurzających. Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.
Z kolei w wigilijny poranek na drodze krajowej nr 72 w miejscowości Przecław policjanci ruchu drogowego zatrzymali do kontroli peugeota 206, który na obszarze zabudowanym przekroczył dozwoloną prędkość o 38 km/h.
Okazało się, że kierowca ma na sumieniu nie tylko zbyt szybką jazdę. W kabinie pojazdu unosił się bowiem gęsty dym o charakterystycznym zapachu, a na desce rozdzielczej leżała fifka z marihuaną.
Kierujący autem 27-letni mieszkaniec Skierniewic oświadczył, że wraca właśnie do domu i pali sobie marihuanę - zrelacjonował asp. szt. Gwis.
Podczas przeszukania jego samochodu policjanci znaleźli cztery słoiki ze środkami odurzającymi. Zbadano, że była to amfetamina, kodeina, kokaina i marihuana - łącznie 104 gramy narkotyków. Poza tym ustalono, że 27-latek miał w organizmie środki odurzające.
Mężczyzna wigilię spędził w policyjnym areszcie. Za posiadanie znacznych ilości środków odurzających i kierowanie samochodem pod ich wpływem grozi mu nawet do 10 lat pozbawienia wolności.