Przetarg za 1,5 miliarda złotych na Krajowy System Zarządzania Ruchem planuje ogłosić Generalna Dyrekcja Dróg. Jak ustalił reporter RMF FM Paweł Świąder, właśnie kończą się uzgodnienia niezbędne do przygotowywania dokumentów przetargowych. Samo postępowanie ma ruszyć w przyszłym roku. System miałby automatycznie sterować ruchem na autostradach i drogach ekspresowych, a kierowcy mieliby dzięki niemu jeździć płynniej i omijać korki.
To ma być potężny system informatyczny, do którego zostaną podłączone setki kamer, czujników i tablic wyświetlających komunikaty. Dzięki temu w razie wypadku kierowcy nie utkną na zablokowanej trasie, tylko zostaną skierowani na objazd - tłumaczy Andrzej Maciejewski z drogowej dyrekcji. W inteligentnych systemach zarządzania ruchem chodzi o to, by ten ruch dla kierowców był jak najbardziej płynny - dodaje.
Trasę dwupasmową system może zamienić w trzypasmową, udostępniając kierowcom pas awaryjny. Albo nawet odwrócić kierunek ruchu na jednej jezdni - tak, żeby kierowcy w sytuacji szczytu komunikacyjnego mogli sprawnie dotrzeć do celu obiema jezdniami - np. do jakiegoś centrum targowego. GDDKiA informuje, że tworzony system ma być w założeniu jak najbardziej otwarty. Ma współpracować z już zainstalowanymi w kilku miastach systemami oraz bramkami i kamerami już umieszczonymi przez GDDKiA na drogach krajowych.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Przetarg za 1,5 miliarda złotych? To będzie skomplikowana operacja - wątpią jednak kierowcy. "Po owocach nas poznacie" - odpowiada z kolei wiceszef dyrekcji Andrzej Maciejewski.
Zobacz, jakie funkcjonalności ma system
Zobacz mapę dróg, na których do 2016 roku ma funkcjonować system
Najpierw zbudujmy drogi, a potem zastanawiajmy się nad systemem zarządzania ruchem. Tak ujawnione przez RMF FM plany generalnej dyrekcji dróg komentują eksperci. Specjaliści twierdzą, że tak skomplikowany przetarg prawie na pewno się opóźni. Nawet po jego rozstrzygnięciu samo projektowanie i budowa też mogą trwać dłużej od założeń. A to grozi utratą unijnego dofinansowania.Tymczasem to właśnie na brak pieniędzy branża drogowa narzeka najbardziej. Taki system to świetna sprawa, ale w Polsce jeszcze na to za wcześnie - mówi Michał Beim, ekspert ds. transportu. Taki system jest fajną rzeczą na dobrze utrzymanych drogach, ale nie tworzy się tego na systemach, które potrzebują innych inwestycji - dodaje.
W podobnym tonie jak eksperci wypowiadają się również kierowcy. Jak podkreślają, wydawanie pieniędzy na kolejny system nie ma sensu. Półtora miliarda złotych lepiej wydać na budowę nowych tras. Trzeba zacząć od postaw. Półtora miliarda wykorzystajmy na coś innego. Taki system w jednym miejscu upłynni ruch a w drugim dojdzie do kumulacji. Wydostać się z Warszawy to jest dramat. Komputery tu nie pomogą - usłyszał od jednego ze stołecznych kierowców reporter RMF FM. Drogowa dyrekcja twierdzi, że do startu systemu dróg przybędzie i nawet tym co mamy trzeba sprawnie zarządzać.