W Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii w małopolskiej Łysej Górze konieczna jest kontrola. Tak uważa prokuratura i policja. W piątek w placówce doszło do zbiorowego gwałtu na 15-latce i buntu wychowanków. Zaniepokojeni mieszkańcy miejscowości zastanawiają się, czy dla ich bezpieczeństwa nie lepiej byłoby w ogóle zamknąć ośrodek.
Od początku istnienia ośrodka, czyli od początku września, policja interweniowała tam już blisko 50 razy. W większości są to krótkotrwałe opuszczenia placówki. Teraz gwałt, zdarzyły się też dwie kradzieże roweru na terenie Brzeska i Sufczyna. Na pewno jest to placówka trudna, ponieważ młodzież, która tam trafia, jest z różnych środowisk - mówi komendant brzeskiej policji inspektor Robert Biernat.
Oprócz młodzieży, która dobrze rokuje wychowawczo, w ośrodku znajdują się też wychowankowie z przeszłością kryminalną. Władze przyznają, że mają w tej kwestii związane ręce. Sądy nie powinny nam tutaj kierować takich osób, które są karane już wyrokami sądowymi. Niestety, nie możemy odmówić przyjęcia tu danej osoby - mówi dyrektor Tadeusz Ciurej.
Kontrolę w ośrodku zapowiedział już starosta brzeski Ryszard Ożóg. Na razie nie chce powiedzieć, czy zlikwiduje ośrodek.
W piątek w ośrodku zgwałcona została 15-letnia wychowanka. Policja zatrzymała czterech wychowanków ośrodka, w wieku od 14 do 17 lat. Prawdopodobnie przed sądem dla nieletnich będą odpowiadać za gwałt.
Chłopcom pomagały ich koleżanki. Po tych wydarzeniach dyrekcja ośrodka zdecydowała się zamknąć drzwi między częścią, w której przebywały wychowanki, a częścią, w której mieszkali wychowankowie. To nie spodobało się dziewczynom i zaczęły niszczyć i rozbijać drzwi, rzucać koszami.
Policja zatrzymała cztery najbardziej agresywne wychowanki, z których najmłodsza miała 14 lat, a najstarsza - 17. Odpowiedzą one przed sądem dla nieletnich za niszczenie mienia.