Policja będzie wyjaśniać przyczynę wczorajszego pożaru składowiska tekstyliów i tworzyw sztucznych na terenie jednego z zakładów w Bytomiu. Akcja strażaków trwała tam także w niedzielę.
Od sobotniego wieczora strażacy dogaszali pogorzelisko. Za pomocą koparki nadpalone odpady były przenoszone w inne miejsce i zalewane. Niebawem zacznie się także rozbiórka zadaszenia, pod którym w wielkich workach składowane były tekstylia i tworzywa sztuczne.
Wczoraj, w czasie pożaru, specjalistyczna aparatura nie wykazała zanieczyszczenia.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Przyczynę pożaru będzie ustalać policja. Prezydent Bytomia napisał na portalu społecznościowym, że decyzja na składowanie odpadów w tym miejscu została cofnięta ponad miesiąc temu i firma miała je usunąć.
Pożar wybuchł w sobotę po południu w na terenie dawnej fabryki ceramiki budowlanej przy ulicy Łokietka w Bytomiu, w dzielnicy Stroszek. Pod zadaszeniem były tam składowane odpady tekstylne, spakowane w worki z tworzyw sztucznych i ułożone w wysokie na 5-8 metrów sterty. Ogień objął powierzchnię o wymiarach 30 na 50 metrów.
Jak poinformował mł. ogniomistrz Wojciech Krawczyk, w sobotę w akcji gaśniczej uczestniczyło w sumie 87 strażaków z 31 zastępów zawodowej i ochotniczej straży pożarnej. Ratownicy gasili pożar wodą; pracowali w bardzo wysokiej temperaturze i w warunkach silnego zadymienia - słup gęstego, czarnego dymu widać było z wielu kilometrów. W sobotę wieczorem pożar został opanowany.
Według informacji straży pożarnej, pożar nie stanowił zagrożenia dla okolicznych zabudowań i mieszkańców, nie było też potrzeby ewakuacji. Zanieczyszczenie powietrza było na bieżąco monitorowane przez strażaków z jednostki ratownictwa chemiczno-ekologicznego, którzy potwierdzili, że wśród płonących odpadów nie było toksycznych materiałów.
Sprawą zajmuje się policja.