Od kilku godzin pod ziemią trwają poszukiwania pracownika Ruchu Boże Dary, kopalni Murcki-Staszic, który nie wyjechał z dołu po zakończeniu pracy. Jest zatrudniony jako tokarz, pracuje w warsztacie mieszczącym się około 10 minut piechotą od podszybia na poziomie 416.
Powinien był zgłosić się na wyjazd z dołu najpóźniej o 1.50. Po stwierdzeniu, że nie zdał lampy, aparatu ucieczkowego, a w szatni wisi jego czyste ubranie, rozpoczęto akcję poszukiwawczą. Biorą w niej udział dwa zastępy ratowników.
Część obowiązkowego wyposażenia każdego górnika stanowi lampa, podająca stały sygnał radiowy. Ma pomagać w dokładnej lokalizacji osób w razie zawału, zasypania. Jest odbierany z odległości 10-15 metrów. Nie służy do odległej identyfikacji miejsca pobytu pracownika.
Tymczasem sam rejon podszybia na poziomie 416 Ruchu Boże Dary to około 20 km wyrobisk, chodników, przecznic, komór... Znalezienie człowieka, który oddalił się z miejsc, gdzie powinien przebywać, jest w tej sytuacji bardzo trudne.
mat. prasowy (j.)