Polaków ubywa. W zeszłym roku - o 115 tysięcy - najszybciej od czasu drugiej wojny światowej. Jesienią zeszłego roku, podobnie jak w tym roku, umierało znacznie więcej Polaków niż wcześniej. Dodatkowo w zeszłym roku urodziło się wyjątkowo mało nowych obywateli. Według GUS jest nas wciąż niewiele ponad 38 mln i ta liczba niewiele się zmienia od 30 lat.
To efekt pandemii, ale nie wiadomo dokładnie w jakim stopniu. W zeszłym roku według danych GUS zmarło ponad 470 tys. Polaków. To nie tylko największa liczba od drugiej wojny światowej, ale też skok w porównaniu z poprzednim rokiem o ponad 60 tysięcy. Ale nawet bez pandemii liczba zgonów w zeszłym roku mogłaby być wyższa niż w 2019, bo mamy dużo starszych ludzi.
W latach od 1948 do 1959 rodziło się w Polsce ponad 700 tys. dzieci rocznie, potem tak było już tylko na początku lat 80. Dzieci z powojennego wyżu dziś mają pod siedemdziesiątkę, a to oznacza niejako naturalne zwiększenie śmiertelności, bo chociaż Polka średnio żyje 82 lata, to Polak tylko 74 lata. W 2020 roku zmarło więc o 60 tysięcy ludzi więcej niż rok wcześniej, ale zgonów osób zakażonych Covid-19 było połowę z tego - niecałe 30 tysięcy. Nikt nie wie, czy i ewentualnie, ile ludzi zmarło ponadto z powodu komplikacji w działaniu służby zdrowia - m.in.prrzez wstrzymane operacje i strach przed szpitalem.
W tym roku zmarło już o kilka tysięcy więcej zakażonych koronawirusem niż w całym 2020 roku. GUS podliczył dopiero zeszły rok, ale prowadzi cały czas na bieżąco statystyki tygodniowe. Widać w nich, że ogólna liczba zmarłych w tym roku może być jeszcze wyższa.
Na razie dostępne są statystyki z 14 pierwszych tygodni tego roku i przez ten czas zmarło 127 tysięcy ludzi, a przez pierwszych 14 zeszłego roku - 117 tysięcy. W ostatnich 12 tygodniach 2020 roku i przez 14 tygodni 2021 roku notowano czterocyfrowe liczby zgonów, poza trzema przypadkami, kiedy brakowało niewiele do 10 tysięcy zmarłych. Tygodniowo umierało po 12, 14, a nawet 16 tysięcy ludzi, podczas gdy przed pandemią w ogóle nie zdarzały się czterocyfrowe statystyki tygodniowe zgonów - tylko jeden raz w 2019 roku, dwa razy w 2018, w poprzednich latach to się nie zdarzało.
Jednocześnie w zeszłym roku urodziło się wyjątkowo mało nowych obywateli. Niecałe 360 tysięcy to dwa razy mniej niż w latach 50. zeszłego wieku i w ogóle najmniej od wojny, nie licząc lat 2002 2004. Dzieci pewnie byłoby więcej, ale potencjalni rodzice najwyraźniej wstrzymywali się z płodzeniem potomstwa. Świadczyć o tym może statystyka ze stycznia 2021, 9 miesięcy po wprowadzeniu lockdownu, kiedy to zanotowano rekordowo niską liczbę urodzeń.
Oficjalna liczba mieszkańców naszego kraju przekroczyła 38 milionów w 1990 roku. 30 lat później jest podobna. Jest nas 38 mln 200 tysięcy.
Inne duże kraje Europy są coraz ludniejsze. Nie dotyczy to Ukrainy, gdzie nastąpił głęboki spadek populacji oraz Niemiec i Włoch, gdzie ludności przybyło przez ostatnich 30 lat niewiele. Natomiast Hiszpania, która 30 lat temu miała niemal identyczną liczbę mieszkańców, co Polska, dziś liczy 46 mln mieszkańców. W 1990 roku We Francji, tak jak w Wielkiej Brytanii, mieszkało o ok. 20 mln ludzi więcej niż w Polsce, a dziś o ok. 30 mln. Te przyrosty wynikają w dużej mierze z imigracji.
W Polsce też mamy teraz setki tysięcy imigrantów zarobkowych, którzy nie są jednak stałymi mieszkańcami. Jednocześnie ok. 2 mln Polaków mieszka za granicą. Trwa spis powszechny i po nim dowiemy się bardziej szczegółowo, ile ludzi naprawdę mieszka w Polsce.