Śmigłowiec, którym leciał prezydent Bronisław Komorowski do Łodzi, miał usterkę. Maszyna bezpiecznie wróciła do Warszawy - podała Kancelaria Prezydenta.
Śmigłowiec sokół wystartował z wojskowego lotniska na Okęciu. Po kilku minutach lotu - jeszcze nad Warszawą, w kokpicie zapaliła się kontrolka sygnalizująca awarię jednego z systemów.
Zgodnie z procedurami lotów o statusie HEAD, pilot zdecydował o powrocie na Okęcie. Tam na Bronisława Komorowskiego czekał już zapasowy sokół. Gdy podróżują najważniejsze osoby w państwie, przed lotem przygotowana jest też maszyna awaryjna.
Dowództwo Sił Powietrznych twierdzi, że nie było zagrożenia dla prezydenta. Nie wiadomo też, czy rzeczywiście doszło do awarii, czy być może uszkodzeniu uległ system powiadamiania. Trwa przegląd maszyny i badanie rejestratorów lotu.
Jak dowiedział się w DSP reporter RMF FM, już sam fakt zapalenia się kontrolki wymusza na załodze niezwłoczne lądowanie.
Bronisław Komorowski leciał na inaugurację roku akademickiego do łódzkiej filmówki. W związku z tym incydentem miał 20-minutowe opóźnienie.