Anna Maria Anders, pełnomocnik rządu ds. dialogu międzynarodowego przedstawiła założenia do projektu nowej ustawy o repatriacji. “Wszyscy potomkowie represjonowanych będą mogli wrócić do Polski “– podkreśliła. Ustawa może objąć 10 tys. osób. Ma zacząć obowiązywać w drugiej połowie roku.

REKLAMA

Na konferencji prasowej zorganizowanej w Warszawie przed Pomnikiem Poległych i Pomordowanych na Wschodzie Anna Maria Anders zaznaczyła, że w ciągu 10 lat wszyscy potomkowie represjonowanych będą mogli wrócić do Polski. Szczegóły projektu nowej ustawy o repatriacji mają być znane w ciągu kilku tygodni. Ma on obowiązywać przez 10 lat.

Ustawa będzie dotyczyć osób zamieszkujących azjatycką część byłego ZSRR. Pierwszeństwo w powrocie mają mieć osoby represjonowane i ich potomkowie. Repatriacją objęci byliby również małżonkowie i dzieci tych osób.

To jest dla mnie bardzo ważne od lat. To było marzenie mojego ojca, żeby jeszcze więcej osób sprowadzić do Polski na wolność z Syberii. Jemu udało się wyprowadzić 120 tysięcy i całe życie żałował, że nie było ich więcej - powiedziała Anna Maria Anders.

Dwie drogi repatriacji

Rząd zakłada dwie drogi repatriacji. Pierwszą - na dotychczasowych zasadach (czyli zaproszenie przez samorząd) oraz nową - w formie pomocy organizowanej przez władze centralne (repatrianci mieliby mieć zapewnione pół roku w ośrodku pobytu, zapewniony kolejny rok utrzymania i wynajem mieszkania).

Odpowiedzialność za proces repatriacyjny przejmie administracja centralna. Do tej pory realizowały ten obowiązek samorządy i to nie działało - podkreśliła Anders. Według informacji PAP rząd planuje powołać specjalnego pełnomocnika i pełnomocników wojewódzkich.

Przybyłym do ojczyzny przysługiwałyby świadczenia w formie zasiłku: transportowy, na zagospodarowanie, szkolny, na wynajem mieszkania.

Poseł PiS Michał Dworczyk podkreślił, że ustawa będzie oparta na obywatelskim projekcie ustawy o repatriacji złożonym w zeszłej kadencji Sejmu. Szanujemy inicjatorów i zebrane podpisy, natomiast wprowadziliśmy znaczące zmiany. Wykorzystujemy wszystko, co można wykorzystać i wzbogacamy o nowe elementy. Projekt jest wypełnieniem zobowiązania moralnego i nadrobieniem 26 lat, które zostały stracone, bo nasi rodacy od tego czasu nie mogą doczekać się na powrót do kraju - powiedział.

Ile to będzie kosztować?

O szacunkowych kosztach nowych rozwiązań prawnych mówił minister w KPRM Henryk Kowalczyk. To jest kilkaset milionów złotych. W tej chwili trwają obliczenia skutków regulacji - wyjaśnił. Na ten rok w budżecie zaplanowanych jest 30 milionów złotych. Chcielibyśmy, aby ta ustawa weszła w życie w drugiej połowie roku i te 30 milionów złotych już można byłoby spożytkować na cel sprowadzenia repatriantów ze Wschodu. Chcielibyśmy, żeby w drugim półroczu pierwsi repatrianci mogli powrócić do Polski - podkreślił.

Dziennikarze pytali o pomoc dla repatriantów w kontekście pomocy dla imigrantów udzielanej przez Polskę. Pierwszeństwo musi być dla naszych rodaków, którzy zostali na Wschodzie i chcą wrócić do kraju - podkreśliła Anders.

(mn)