Rozpoczęło się siedem chudych lat dla polskiej energetyki. Do 2015 roku mogą występować okresowe problemy z dostarczaniem prądu odbiorcom - alarmuje Urząd Regulacji Energetyki. W najgorszej sytuacji są przede wszystkim duże miasta, szczególnie te położone z dala od elektrowni.
Przez te kilka lat deficyt energii może osiągnąć ponad 6 procent. Co prawda, firmy energetyczne chcą wydawać dziesiątki miliardów złotych na inwestycje, które poprawią bezpieczeństwo dostaw, jednak realizacja tych projektów jest bardzo czasochłonna.
W tym okresie nie powstaną nowe moce, które zapewnią nam bezpieczeństwo, stabilność pracy systemu elektroenergetycznego w godzinach szczytowych - mówi prezes URE Mariusz Swora. Dlatego, jak dodaje, jedynym ratunkiem jest import energii. Wśród dostawców wymieniał Ukrainę, Białoruś i Litwę.
Problem w tym, że linia na Ukrainę musi być przystosowana do przesyłu większej ilości energii, a most energetyczny z Litwą dopiero trzeba wybudować. W dodatku już niedługo Litwie grozi jeszcze większy od naszego kryzys energetyczny.