Kasia ma dwa tygodnie. Jej mamę zagryzły psy. Tygodniowy Franio ocalał, bo z pyska psa maleńką sarenkę wyciągnęła właścicielka czworonoga. Sarnie oseski trafiły do fundacji Dzika Ostoja w Szczecinie. Ich opiekunowie apelują, aby szczególnie teraz pilnować psów podczas spacerów po lesie.
Właśnie teraz na świat przychodzą małe sarny, dziki i zające. Sarna może urodzić wszędzie. Nawet w parku czy w naszym nieodgrodzonym od lasu ogrodzie.
Sarna nie planuje terminu porodu, jej młode przychodzi na świat tam, gdzie samicę zaskoczy akcja porodowa - mówi Marzena Białowolska, która z konieczności zastępuje teraz matkę sarnim oseskom. Maluchy biegają po ogrodzie, dwa razy dziennie piją drogie, kozie mleko. Cudem udało się je uratować. Ludzie, którzy znaleźli Kasię karmili ją wodą z mąką kukurydzianą. Franio dostawał strzykawkę mleka krowiego rozrobionego z wodą dziennie. Trafiły do nas w ciężkim stanie. Maluch trzy dni temu stanął na nogi, nadal nie jest pewne, czy przeżyje - dodaje.
Śmiertelnym zagrożeniem dla maluchów są spuszczane ze smyczy w lesie psy. Potrafią zagryźć znalezione w zaroślach młode lub przepędzić jego matkę. Wtedy młode zwierzę pada z głodu. Pilnujmy psów, szczególnie teraz, wiosną. Mogą narobić wiele szkody. Tak jest w Szczecinie w Lasku Arkońskim. Tysiące ludzi chodzą tu na spacery, a mimo to sarny rodzą tu młode - dodaje Białowolska.
W przypadku znalezienia młodego w lesie, najlepiej go nie dotykać. Młoda sarna jest bezwonna, głaskając ją zostawiamy na niej swój zapach. Może się to skończyć odrzuceniem młodego przez matkę. Gdy młode ewidentnie potrzebuje pomocy należy powiadomić straż gminną.
(mn)