Długotrwale upały paraliżują polską energetykę. Rząd wprowadza ograniczenia w zużywaniu prądu. Do godziny 22 będzie obowiązywał 20 stopień zasilania. Polskie fabryki i zakłady produkcyjne muszą zwolnić obroty. Produkcję będzie musiało ograniczyć czasowo nawet 1600 przedsiębiorców. "Chcę zapewnić, że nie ma powodu do paniki" - oświadczyła premier Ewa Kopacz. "Mamy zbieżność skrajnie niekorzystnych zjawisk: pogodowych, hydrologicznych i wiatrowych" - stwierdził wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński.
W ArcelorMittal Poland (czyli dawnej Hucie Katowice) już nie działają walcownie, a wielki piec pracuje na pół gwizdka - pisze katowicka "Gazeta Wyborcza".
Zarządzenie o wprowadzeniu 20 stopnia zasilania wydał prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Polskie fabryki i zakłady produkcyjne mogą pobierać tylko minimalne, ściśle określone ilości prądu. To dotyczy szczególnie energochłonnych zakładów, na przykład chemicznych, zwłaszcza azotowych.
Nieoficjalnie wiadomo, że w wielu rejonach kraju przywracane są do pracy stare bloki w elektrowniach, które były utrzymywane w rezerwie i na polecenie PSE pracują teraz w tzw. wymuszeniu. Mogą być awaryjne. Wyłączono za to bloki w Kozienicach, Turowie, Bełchatowie, Opolu, Połańcu, Sierszy, Łagiszy, Stalowej Woli i Rybniku - donosi Gazeta.pl.
Mniejsza moc jest odczuwalna jednak tylko u odbiorców hurtowych. Prąd do naszych domów ma docierać bez ograniczeń.
Oficjalny powód wprowadzenia ograniczeń w dostawie prądu jest taki, że mamy upały, sieci są przegrzane, a ludzie masowo włączają wiatraki i klimatyzatory. Tym samym pożeramy cały dostępny w kraju prąd. Jak jednak zauważa nasz dziennikarz, praprzyczyną tego problemu są zaniedbania rządu. Elektrownie budują i rozbudowują się zbyt wolno. Projekt pierwszej polskiej elektrowni atomowej też idzie niezwykle opornie.
W rozmowie z RMF FM wicepremier Janusz Piechociński zapowiada, że jutro na rządzie złoży wniosek o rozporządzenie, które do końca sierpnia ograniczy zużycie prądu przez największe fabryki. Naszych domów ma to nie dotyczyć.
Po wprowadzeniu ograniczeń, premier Ewa Kopacz rozpoczęła posiedzenie sztabu kryzysowego w sprawie bezpieczeństwa dostaw energii. Chcę podkreślić, że odbiorcy indywidualnie, dziś nie są zagrożeni, jeśli chodzi o brak dostaw - zapewniała. Ta sprawa ma dla mnie charakter bezwzględnie priorytetowy. (...) Zobligowałam wszystkie odpowiedzialne służby do całodobowego monitoringu sytuacji energetycznej - podkreśliła szefowa rządu.
Nie tylko premier uspokaja. Sytuacja jest istotnie napięta. Natomiast w dalszym ciągu pod kontrolą. I jestem przekonany, że tak będzie - mówił wiceminister gospodarki Jerzy Pierewicz.
Tymczasem energetyk z Politechniki Warszawskiej profesor Konrad Świrski ostrzega: Takie sytuacje będą się powtarzać. Będzie jeszcze gorzej. Politycy i ekonomiści nie chcą inwestować w elektrownie szczytowe, czyli takie, które wykorzystywane są tylko podczas największego zapotrzebowania na energię oraz w magazynowanie energii, choćby w postaci zbiorników retencyjnych. W dodatku w Polsce energetyka od lat jest niedoinwestowana:
Musi wymieniać stare bloki, musi budować nowe jednostki, a na dodatek musi się zmieniać zgodnie z europejskimi regulacjami - dodaje Świrski.
Poza tym zmiany klimatu sprawiły, że długie okresu bezwietrznych upałów latem i długotrwałych mrozów zimą będą się powtarzać.
Rząd poza ograniczeniami zużycia prądu chce jeszcze inaczej wspomóc sektor energetyczny. W zapasie jest jeszcze możliwość awaryjnego zrzutu wody zgromadzonej w zbiornikach retencyjnych - w Czorszytnie i Rożnowie. Woda z nich trafi do systemów chłodzących elektrowni w Kozienicach i Połańcu. Decyzje o momencie zrzutu podejmiemy w ciągu kilku dni - zapowiada szefowa rządu.
Ewa Kopacz apeluje tez o ograniczanie przez obywateli zużycia energii w szczytowych godzinach - miedzy 10:00 a 17:00. Każde urządzenie elektryczne wyłączone w tych godzinach - to ulga dla sieci energetycznej.
Przed nami kolejny gorący tydzień! Najwyższa średnia temperatura w całym kraju będzie się wahać się od 35 do 37 stopni Celsjusza.
Mamy okresy chłodniejsze przeplatające się z okresami temperatury ekstremalnej, płynie do nas powietrze z północno-zachodniej Afryki, więc ono jest i wilgotne i upalne - mówi Grażyna Dąbrowska, synoptyk IMGW.
Temperatura poniżej 30 stopni Celsjusza spadnie dopiero w następnym tygodniu. Nadal będzie jednak gorąco - średnio powyżej 25 stopni Celsjusza.