1 maja 2004 roku - to oficjalnie już potwierdzona data wejścia Polski do Unii Europejskiej. O tym terminie mówiło się już od jakiegoś czasu, dopiero jednak wczoraj oficjalnie potwierdzili go ministrowie spraw zagranicznych Piętnastki. Wraz z Polską do UE zostanie przyjętych jeszcze 9 państw.
Szefowie dyplomacji państw Piętnastki i krajów kandydujących do Unii spotkali się w Brukseli, by nakreślić granice ustępstw w negocjacjach. Okazało się jednak, że pole manewru ze strony Wspólnoty jest już niewielkie.
Podana wczoraj data rozszerzenia Unii jest korzystna dla Polski. Zapłacimy bowiem do unijnego budżetu tylko część naszej składki członkowskiej. Natomiast unijne zobowiązania finansowe się nie zmienią.
Polska postawiła jednak warunek: chce jako pełnoprawny członek uczestniczyć w konferencji międzyrządowej, która ma zdecydować o nowej konstytucji Unii Europejskiej przygotowywanej obecnie przez Konwent Europejski. Jeżeli konferencja ta miałaby się odbyć przed 1 maja, to dla Polski niemożliwa byłaby ratyfikacja nowej konstytucji - mówił szef polskiego MSZ Włodzimierz Cimoszewicz.
Toczące się wczoraj rozmowy można podsumować jednym stwierdzeniem: bez złudzeń. Piętnastka powtórzyła, że pole manewru w negocjacjowaniu finansów jest niewielkie i nie można upierać się przy nierealistycznych postulatach. Dotyczy to m.in. długości okresu przejściowego na dochodzenie do pełnego wymiaru dopłat bezpośrednich do rolnictwa, sum przewidzianych na działania strukturalne oraz wszelkich próśb o stopniowe dochodzenie do pełnej składki członkowskiej.
Do wynegocjowania są natomiast limity na produkcję rolną. Duński minister powiedział również, że budżet państw członkowskich nie powinien utracić płynności finansowej w pierwszym roku członkostwa. Tak więc szans na przyznanie nowych pieniędzy nie ma. Będą co najwyżej przesunięcia funduszy z jednej rubryki do innej.
Foto: Archiwum RMF
08:45