Pogarsza się sytuacja powodziowa w Jaśle na Podkarpaciu. Wszystkie rzeki płynące przez miasto przekroczyły stan alarmowy. Burmistrz ogłosił stan przeciwpowodziowy. Zamknięte zostało rondo imienia generała Józefa Hallera. Z kolei pogotowie przeciwpowodziowe wprowadzono w śląskim Przyrowie pod Częstochową. To skutki nawałnic, które przeszły nad tymi regionami kraju.
W Jaśle od rana zanotowano kilkadziesiąt lokalnych podtopień związanych z niedrożną kanalizacją. Nie ma jednak ryzyka, że miastu grozi powtórka z 2011 roku, kiedy kilka dzielnic znalazło się pod wodą. Ta co prawda bardzo się podniosła, ale Wisłoka, Ropa i Jasiołka wciąż utrzymują się w swoich korytach. Bardzo duże znaczenie ma to, że zbiornik retencyjny w Klimkówce miał dużą rezerwę, w granicach 20 mln m3. W tej chwili ma 17 - powiedział nam Roman Marek z centrum zarządzania kryzysowego w Jaśle.
Pozamykano też wszystkie śluzy przeciwpowodziowe, a położony powyżej Jasła zbiornik wodny w Klimkówce na Ropie ma jeszcze sporą rezerwę przeciwpowodziową i redukuje falę powodziową. Najbardziej niebezpieczne sa w tej chwili niewielkie potoki i rzeczki, które w powodu intensywnych opadów bardzo wezbrały.
Skutki ulew widać nie tylko w Jaśle. Pogotowia przeciwpowodziowe na Podkarpaciu obowiązują w Ustrzykach Dolnych i w gminie Skołyszyn.
Prognoza pogody dla woj. podkarpackiego przewiduje dalsze intensywne opady deszczu i burze. Wody opadowe będą spływać w zlewniach: Wisłoki, Sanu, Wisłoka, a także na mniejszych bezpośrednich dopływach Wisły na Podkarpaciu. Poziomy rzek będą się podnosić i przekraczać stany ostrzegawcze. W niektórych miejscach możliwe są dalsze przekroczenia oraz utrzymywanie się stanów alarmowych.
Skutki nawałnic widać również w Śląskiem. Między śląskim Przyrowem a Smykowem podniósł się poziom niewielkiej rzeki Wiercicy. Nie ma informacji o tym, żeby rzeka wystąpiła z koryta, ale wójt tej pierwszej miejscowości wprowadził - do odwołania - pogotowie przeciwpowodziowe. Obowiązuje ono w trzech sołectwach: Przyrów, Knieja i Wola Mokrzeska.
W innych częściach regionu, w pobliżu Małej Wisły, Brynicy, Przemszy i Soły, poziomy wody przestał już rosnąć.
W ciągu ostatniej doby strażacy mieli pełne ręce roboty w wielu innych regionach kraju. W związku z ulewami i porywistym wiatrem interweniowali prawie 400 razy.
Zdecydowanie najgorzej sytuacja wygląda na Śląsku. Tam w ciągu ostatniej doby strażacy wypompowywali wodę oraz usuwali skutki porywistego wiatru - głównie powalone drzewa i połamane gałęzie - 70 razy.
Większość interwencji w kraju, bo ponad 250, wywołana była właśnie przez gwałtowne wichury. Pogoda jednak stabilizuje się i chociaż nie przypomina tej wymarzonej na wakacje - nie sprawia już wiele kłopotów.
Dziś od północy strażacy w całym kraju odnotowali już tylko 35 interwencji.
(mal)