Strażacy w całej Polsce w środę i czwartek walczyli ze skutkami ulew i nawałnic. Zdecydowanie najwięcej pracy mieli na południu kraju, ale wcześniej dużą liczbę interwencji notowali także na Pomorzu i w Kujawsko-Pomorskiem. Po nawałnicach w wielu rejonach zniszczone i podtopione są drogi, domy i pola. Najtrudniejsza jest sytuacja w gminie Kamienica w powiecie limanowskim, gdzie od świata odciętych jest kilkadziesiąt domów. "Sytuacja wygląda bardzo nieciekawie. (…) W mojej ocenie straty są większe niż w 1997 roku" - przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Pałahickim wójt Kamienicy Władysław Sadowski.
Dobra wiadomość jest taka, że w związku z nawałnicami nikomu nic poważnego się nie stało - jedynie w Radomsku niegroźnie ranny został strażak.
W całym kraju - jak donosi reporter RMF FM Paweł Balinowski - silny wiatr uszkodził 32 budynki, zanotowano setki podtopień i powalonych drzew, które trzeba było usuwać z dróg.
Z powodu ulew problemy są na drogach w okolicach Miastka na Pomorzu: chodzi o trasy krajowe nr 20 i 21 na wylotowych odcinkach w kierunku Słupska i Bytowa. Podmyła je wczoraj nawałnica, a naprawa dwóch kilkudziesięciometrowych fragmentów tych dróg może potrwać nawet kilka dni. W tej chwili ruch odbywa się w tych miejscach wahadłowo.
Z pięciu obozów harcerskich w Małopolsce, Świętokrzyskiem i Kujawsko-Pomorskiem trzeba było ewakuować blisko 430 osób, kolejne 100 ewakuowano z pola namiotowego w Krościenku, a 23 z domków letniskowych w Dębnie. 142 osoby - harcerze i ich opiekunowie - ewakuowane prewencyjnie z dwóch leśnych obozowisk w powiecie koneckim w Świętokrzyskiem noc spędziły w szkole w pobliskim Nowym Dziebałtowie. Oględziny obozowisk - przeprowadzone przez służby i samych harcerzy - nie wykazały, by wichury i ulewy wyrządziły jakiekolwiek szkody. W czwartek po południu poinformowano, że uczestnicy mogą wrócić na obozy, jednak ponad 120 osób zdecydowało, że pojedzie do swoich domów.
W Warmińsko-Mazurskiem nad terenem Nadleśnictwa Stare Jabłonki przeszła trąba powietrzna, która zniszczyła kilkanaście hektarów lasu. Jak mówią leśnicy, ucierpiały przede wszystkim ponad 90-letnie sosny, które wiatr łamał jak zapałki. Leśnicy apelują, by do czasu usunięcia szkód nie wchodzić w ten rejon lasu.
W samej Małopolsce - jak ustalił reporter RMF FM Maciej Pałahicki - strażacy mieli w związku z nocnymi ulewami blisko 500 interwencji: najwięcej w rejonie Limanowej, Nowego Targu i Zakopanego. W sumie ewakuować trzeba było w regionie prawie 200 osób, zniszczonych jest wiele dróg, podtopionych dziesiątki domów. W 14 miejscach na rzekach utrzymuje się stan alarmowy. W Limanowej rzeka Łososina zalała stację uzdatniania wody, a w Szczawie podmyła stację transformatorową.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
W tej chwili najtrudniejsza jest po nawałnicach sytuacja w gminie Kamienica koło Limanowej. Od świata odciętych jest tam ponad 70 domów w Szczawie i Zasadnem. Kilka domów zagrożonych jest zawaleniem, wiele dróg jest nieprzejezdnych: m.in. trasa krajowa nr 28 w miejscowości Dobra i droga wojewódzka nr 986 w Lubomierzu koło Mszany Dolnej. Z tego powodu do Mszany nie ma dojazdu od strony Szczawy, gdzie woda wyrządziła ogromne szkody. Główna droga w kilku miejscach jest podmyta lub zasypana żwirem. Boczne drogi i mostki przestały istnieć. Nasz reporter dotarł do mieszkańców, których potop niemal odciął od świata. Tragicznie, nie ma dojazdu do wioski. Mostek jest urwany. Żywność nam przywiozą. A jak nie dowiozą, to nie wiemy... - usłyszał w Szczawie reporter RMF FM Maciej Pałahicki.
Z podtopionych domów strażacy ewakuowali do tej pory kilkanaście osób, kilka zaś uratowano z samochodów, które utknęły na zalanych drogach.
Wczesnym popołudniem nasz reporter dotarł do miejsca, w którym jeszcze wczoraj była droga do wsi Zasadne... Była - bo teraz w miejscu asfaltu jest wielka dziura, w której pracuje koparka.
Wójt gminy Kamienica Władysław Sadowski wprost przyznał w rozmowie z Maciejem Pałahickim, że "sytuacja wygląda bardzo nieciekawie": Walczymy od wczoraj z powodzią. Póki co mamy pięć osiedli odciętych całkowicie od drogi publicznej. Sytuacja naprawdę wygląda nieciekawie. W mojej ocenie są to straty większe niż w ‘97 roku.
Podobnego zdania jest starosta limanowski Jan Puchała. Najdroższe są infrastruktury mostowe. Wszystkie potoki górskie i wszystkie drogi górskie zamieniły się w potoki. Nieprawdopodobna ilość wody w jednym momencie. W 1997 r. i w 1999 r. była podobna ilość wody, ale zniszczenia nie były tak ogromne, bo teraz ta infrastruktura jest dużo bogatsza i lepsza. Stąd te większe zniszczenia - przyznaje w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Maciejem Pałahickim
Zdaniem samorządowców, straty w gminie Kamienica mogą wynieść kilkadziesiąt milionów złotych, a odbudowa zniszczeń potrwa kilka lat.
W całym powiecie limanowskim, na terenie którego leży Kamienica, obowiązuje alarm przeciwpowodziowy.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
W powiecie nowotarskim w czwartek trudna sytuacja panuje w Krościenku nad Dunajcem i w Ochotnicy.
Nieprzejezdne są dwa odcinki dróg powiatowych w Ochotnicy. Korpus drogi został podmyty na odcinku stu metrów. Poza tym w Harklowej w gminie Nowy Targ woda przelała się przez wały i część miejscowości została zalana - podsumował w czwartek po południu starosta nowotarski Krzysztof Faber.
Na pewnych odcinkach dróg w ogóle nie ma. Uszkodzona jest kanalizacja, słupy energetyczne, słupy telefoniczne, mury oporowe. W osiedlach Jamne, Gorcowe, Młynne podmyte są domy - mówił naszemu reporterowi wójt gminy Ochotnica Stanisław Jurkowski.
W Krościenku nad Dunajcem woda odcięła od świata osiedle zamieszkałe przed ponad 30 osób. Jak jednak powiedział nam w czwartek wczesnym popołudniem Piotr Krygowski ze straży pożarnej w Nowym Targu, na razie nie ma potrzeby ewakuacji mieszkańców. Osiedle znajduje się z drugiej strony Dunajca i droga dojazdowa jest zalana przez Dunajec. Natomiast mieszkańcy nie zgłaszają na razie potrzeby ewakuacji: oni twierdzą, że poczekają, aż woda opadnie - to jest raz. Dwa - jeżeliby nastąpiły jakieś problemy typu konieczność udzielenia pomocy medycznej, to po prostu będziemy dysponować śmigłowiec - zaznaczył Piotr Krygowski.
W Juszczynie (w powiecie suskim, w gminie Maków Podhalański) i Witowie (w powiecie tatrzańskim, w gminie Kościelisko) ewakuowano dwa obozy harcerskie, położone koło wezbranych potoków: chodziło w sumie o 160 osób.
O poranku zamknięta była nadal zakopianka w Białym Dunajcu, gdzie z powodu zagrożenia zawaleniem zamknięty został most tymczasowy. Na przeprawę - jak przekonał się przed godziną 07:00 nasz dziennikarz - wciąż napierała woda, na podporze zgromadziły się niesione nurtem drzewa i konary, ale rzeka Biały Dunajec wyraźnie już opadała. Od strażaków Maciej Pałahicki usłyszał wtedy, że most może być zamknięty jeszcze do dwóch godzin: Będziemy jeszcze robić próbne obciążenie środkowej podpory i wtedy dopiero dopuścimy do ruchu. Ostatecznie okazało się, że konstrukcja mostu nie została naruszona, i po godzinie 08:00 został on ponownie otwarty dla ruchu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Po ulewach zanieczyszczone zostało ujęcie wody w Małem Cichem zasilające wodociąg dla Poronina koło Zakopanego. Woda jest mętna, z mułem i nie nadaje się do picia. Co więcej - deszcz zniszczył także samą drogę dojazdową do ujęcia w Małem Cichem. Jego naprawa potrwa kilka dni. Przez ten czas mieszkańcy będą korzystać z wody z beczkowozów.
W Czarnej Górze i Jurgowie na Podhalu po nawałnicach, które przeszły w nocy ze środy na czwartek podtopionych było kilkadziesiąt domów, podmyte drogi, przesunięte jest koryto rzeki Białka, która wystąpiła z brzegów i - jak opowiadają nam mieszkańcy - zabierała wszystko na swojej drodze. Tu wyszło nagle, nie mogłem do domu dojść. Przyszła nawałnica, takiej nigdy nie było. Najgorzej to, że ludziom woda zabrała pole. Ekolodzy... niech ich jasny szlag trafi, bo nie dadzą nic zrobić, ani wyregulować koryta (rzeki), ani nic. (...) Straże poprzyjeżdżały, ale co straże zrobią, jak metr wody? (...) Wychodzi się piętro wyżej i zdrowaśki - mówili Maciejowi Pałahickiemu okoliczni mieszkańcy.
Wezbrana rzeka zagraża również mostowi między Nową Białą a Krempachami. Woda podmyła tam już jeden z przyczółków i przeprawę trzeba było zamknąć.
Po tym jak woda podmyła most między Bukowiną Tatrzańską i Czarną Górą, na drodze krajowej nr 49 - wiodącej do do granicy ze Słowacją - wprowadzono ruch wahadłowy.
Z powodu intensywnych opadów deszczu zamknięto jedno z trzech ujęć wody dla Zakopanego: w Kuźnicach. Miejskie służby ostrzegają, że zakopiańczycy mogą mieć w kranach niższe ciśnienie wody, a także - lokalnie - przerwy w jej dostawach.
Stan alarmowy ogłoszony został na zaporze wodnej w małopolskiej Niedzicy: w czwartek oda przelewała się tam już tzw. przelewem stokowym, czyli po prostu górą zapory.
Jak jednak zaznaczał Jerzy Stypuła z Zespołu Zbiorników Wodnych w Niedzicy, mimo wszystko udało się zatrzymać tą największą falę powodziową. Te dopływy są w granicach 800-900 metrów sześciennych na sekundę. To wciąż jest przepływ znacznie mniejszy od tych największych obserwowanych, czyli powodzi stulecia z 1997 roku, która prowadziła dopływ do zbiornika w granicach 1400 metrów sześciennych w ciągu sekundy - ale ta ilość wody jest rzeczywiście duża. Na tyle duża, że poziom zbiornika wciąż idzie do góry: przekroczył już normalne poziomy piętrzenia o prawie 2,5 metra. Natomiast w tej chwili wypuszczana ilość wody to troszkę mniej niż 500 metrów sześciennych na sekundę (...) - dzięki temu tam poniżej katastrofy jeszcze nie ma - podkreślał w czwartek Jerzy Stypuła.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Warto zwrócić uwagę, że projektanci zapory zakładali, że taka sytuacja - gdy woda przelewać się będzie przez przelew stokowy - może nastąpić raz na 100 lat. Tymczasem odkąd w 1997 roku otwarto zbiornik, woda przepuszczana jest przez koronę zapory już czwarty raz.
W ciągu doby w Tatrach spadło nawet 200 litrów deszczu na metr kwadratowy. W Dolinie Pięciu Stawów Polskich było to 195,7 litra, czyli zaledwie o 12 litrów mniej niż w czasie rekordowych opadów w 1997 roku.
Przed bardzo niebezpieczną sytuacją w górach ostrzegał Tatrzański Park Narodowy. Władze TPN apelują o niezbliżanie się do górskich rzek. Na co dzień spokojne strumienie zamieniły się w rwące potoki.
Intensywne opady deszczu w Tatrach i wezbrana woda w potokach utrudniły dostęp do tatrzańskich schronisk, jednak ratownicy TOPR poinformowali w czwartek, że żadne z nich w praktyce nie jest odcięte od świata.
Personel schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich przestrzegł w czwartek o niebezpiecznych drogach dojścia w to miejsce. Gdyby ktoś miał pomysł iść do nas od strony Zawrat, Krzyżne, Kozi, Kozia czy Szpiglasowa... naszym zdaniem to zbyt niebezpieczne. Jak tylko woda opadnie będziemy Was informować - poinformowało schronisko na Facebooku.
Ratownik TOPR Krzysztof Długopolski poinformował, że do Doliny Pięciu Stawów Polskich można dotrzeć szlakiem przez Świstówkę z Morskiego Oka. Pogoda jednak poważnie utrudnia wędrówkę.
Dotrzeć można także do schroniska w Dolinie Roztoki. Droga dojazdowa do schroniska jest zrujnowana, ale szlak zielony z Wodogrzmotów Mickiewicza jest do przejścia. I nim ludzie przychodzą. O dziwo, dotarło do nas całkiem sporo turystów. Ci, którzy mieszkają u nas, poszli dziś na słowacką stronę, by zobaczyć jedną z jaskiń. Inny turysta wybrał się w kierunku Morskiego Oka. W schronisku nie odczuwamy jakiegoś zagrożenia - powiedziała pracownica schroniska Zofia Wetula.
Bez problemów dotrzeć można do schroniska przy Morskim Oku. Normalnie funkcjonujemy. Dziś przyjechała dostawa. Mimo deszczu są tłumy turystów - powiedział Marcin Kuchnik ze schroniska.
Z powodu intensywnych opadów deszczu i podtopień władze Tatrzańskiego Parku Narodowego zdecydowały o zamknięciu niektórych szlaków turystycznych, m.in. z Wodogrzmotów Mickiewicza do Doliny Pięciu Stawów Polskich; przez Dolinę Małej Łąki na przełęcz Kondracką; z Kuźnic - na Przełęcz między Kopami przez Dolinę Jaworzynki lub na Kasprowy Wierch przez Myślenickie Turnie, a także z Brzezin do Murowańca.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Z powodu ulew pozamykane są również szlaki po stronie słowackiej.
Jak poinformowała Horska Zachranna Sluzba, dotyczy to szlaku przez Dolinę Białej Wody: od rozdroża ścieżek poniżej przełęczy Polski Grzebień po Łysą Polanę, szlaków prowadzących Doliną Jaworową i odcinka Magistrali Tatrzańskiej między Siodełkiem a Schroniskiem Zamkovsky'ego, gdzie woda zerwała most przez Potok Staroleśny.
Do uszkodzeń mostów doszło także w różnych miejscach dolin Koprowej i Cichej.
Pogotowie przeciwpowodziowe obowiązuje w powiatach: cieszyńskim, żywieckim i bielskim.
Stany ostrzegawcze na rzekach przekroczone są - jak donosi reporterka RMF FM Anna Kropaczek - w ośmiu miejscach: poziom ten przekroczyły m.in. Wisła w Skoczowie, Ustroniu i Wiśle, Olza w Cieszynie, Biała w Mikuszowicach czy Koszarawa w Pewli Małej na Żywiecczyźnie. W tym ostatnim miejscu sytuacja się poprawiła, bo jeszcze wieczorem woda przekraczała tam stan alarmowy. W całym województwie śląskim strażacy interweniowali w związku z opadami 86 razy: najczęściej pompowali wodę z zalanych piwnic i dróg.
W czwartek po południu na drodze krajowej nr 16 między Olsztynem a Ostródą na busa, którym jechało pięciu mężczyzn, silny poryw wiatru przewrócił dwa drzewa.
Żaden z mężczyzn nie został ranny i nie wymagał pomocy medycznej. Według policji - to niemal cud, że nikomu z pasażerów nic się nie stało. Drzewo spadło na szczęście tuż za kabiną pasażerską, niszcząc skrzynię ładunkową. Można powiedzieć, że jadący tym pojazdem cudem uniknęli śmierci. Bus jest poważnie uszkodzony - poinformował rzecznik olsztyńskiej policji Rafał Prokopczyk.
Cudem unikneli mierci!!! Mowa o 5 pasaerach busa na ktrego skrzyni adunkow spado drzewo. Do zdarzenia doszo na ul. Sielskiej (wylot z miasta) o g. 15:20. Na miejscu pracuj policjanci i straacy - ruch odbywa si pynnie lecz jest spowolniony. Jedcie ostronie. pic.twitter.com/L2wtp6HT3e
kmpolsztyn19 lipca 2018
Poziom wody w rzekach w czwartek i w nocy z czwartku na piątek może wzrastać w 8 województwach. Chodzi przede wszystkim o woj. małopolskie i śląskie, gdzie w czwartek ogłoszono trzeci - najwyższy - stopień zagrożenia. Ostrzeżenia hydrologiczne drugiego stopnia wydano też dla innych województw: pomorskiego, zachodniopomorskiego, wielkopolskiego, świętokrzyskiego, opolskiego, podkarpackiego i łódzkiego. Wszystkie te ostrzeżenia obowiązują do piątku do godz. 8:00.
W Małopolsce stany alarmowe rzek mają zostać przekroczone na Skawie, Rabie, Dunajcu, a także na Małej Wiśle.
W Śląskiem poziom wody ma wzrastać m.in. na Małej Wiśle, Przemszy, Sole i Brynicy. Prognozowane intensywne opady deszczu będę powodowały dalsze wzrosty poziomu wody w strefie wody wysokiej z przekroczeniem stanów ostrzegawczych w kolejnych profilach wodowskazowych, a w dalszej kolejności przekroczenia stanów alarmowych. Największa intensywność zjawiska spodziewana jest w godzinach wieczornych i w nocy - poinformowało IMGW.
IMGW wydał w czwartek również ostrzeżenia meteorologiczne. Chodzi o burze, burze z gradem oraz intensywne opady deszczu z burzami. Mogą się pojawiać jeszcze do piątkowego poranka.
W południowej części województw śląskiego i małopolskiego oraz w większości województwa podkarpackiego przewidywane są intensywne opady deszczu z burzami. Prognozuje się opady w wysokości od 20 mm do 35 mm. W trakcie opadów deszczu będą występować burze z porywami wiatru do 65 km/h.
Ostrzeżenia pierwszego stopnia przed burzami dotyczą województwa łódzkiego, gdzie synoptycy prognozują burze z opadami deszczu od 20 mm do 30 mm oraz porywami wiatru do 65 km/h. W województwie mazowieckim oraz lubelskim obowiązują alerty pierwszego stopnia przed burzami z gradem. Prognozuje się wystąpienie burz z opadami deszczu miejscami od 10 mm do 20 mm, lokalnie do 30 mm oraz porywami wiatru do 65 km/h. Miejscami możliwe są opady gradu.
Pogoda ma się stopniowo poprawiać od piątku. WIĘCEJ NA TEN TEMAT TUTAJ
(e, rs, ak)