Ukraiński statek handlowy został zaatakowany przez rebeliantów Huti w Zatoce Adeńskiej. Jeden z marynarzy został poważnie ranny. Centralne Dowództwo USA informowało początkowo, że załogę jednostki stanowili Polacy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaprzeczyło jednak tym doniesieniom.

REKLAMA

W jednostkę uderzyły dwa pociski manewrujące. Zostały one wystrzelone z terytorium Jemenu. Amerykanie w komunikacie zamieszczonym w mediach społecznościowych informowali, że statek pływający pod banderą Palau, należał do Ukrainy i miał polską załogę.

Houthis Strike M/V Verbena in Gulf of Aden, USS Philippine Sea Medically Evacuates Injured MarinerToday the Iranian-backed Houthis launched two anti-ship cruise missiles (ASCM) into the Gulf of Aden. Both missiles struck M/V Verbena, a Palauan-flagged, Ukrainian-owned,... pic.twitter.com/wEs1X9X3MZ

CENTCOMJune 13, 2024

Polski resort dyplomacji przedstawił jednak inną wersję wydarzeń. W załodze statku ostrzelanego przez bojowników Huti w Zatoce Adeńskiej nie było Polaków - przekazał dziennikarzowi RMF FM Mateuszowi Chłystunowi rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Wroński.

Jak wskazuje nasz dziennikarz, informacja o tym, że ostrzelana przez Huti jednostka była obsługiwana przez polską załogę pojawiła się stąd, że przypuszczalnie część jej członków mogła posługiwać wydanymi w Polsce świadectwami zawodowymi lub tzw. książeczkami żeglarskimi, które muszą posiadać zawodowi marynarze.

Paweł Wroński przekazał także, że ranny członek załogi, który był transportowany na inny statek śmigłowcem, to obywatel Nepalu.

Z informacji przekazanych przez Centralne Dowództwo USA wynika z kolei, że jednostka M/V Verbena ostatnio cumowała w Malezji i była w drodze do Włoch z ładunkiem materiałów budowlanych z drewna. Po ostrzale rebeliantów na statku wybuchł pożar, a jednostka została uszkodzona.

Amerykańscy wojskowi podkreślają w oświadczeniu, że "działania Huti zagrażają stabilności w regionie i życiu marynarzy pływających przez Morze Czerwone i Zatokę Adeńską". "Huti twierdzą, że działają w imieniu Palestyńczyków w Gazie, a mimo to ich celem są obywatele krajów trzecich, którzy nie mają nic wspólnego z konfliktem w Gazie. Ciągłe zagrożenie dla możliwości bezpiecznego tranzytu przez region spowodowane przez Huti utrudnia dostarczanie krytycznej pomocy dla ludności Jemenu, a także Strefy Gazy" - zaznaczają Amerykanie.

Kim są rebelianci Huti?

Wspierani przez Iran Huti są jedną ze stron wciąż tlącej się wojny domowej w Jemenie i kontrolują północny zachód tego kraju. Od listopada atakują statki przepływające przez Morze Czerwone twierdząc, że w ten sposób wspierają walczący z Izraelem terrorystyczny Hamas. Te działania wymuszają transport towarów dłuższą i kosztowniejszą trasą okrążającą Afrykę od południa.

Huti deklarują, że ich ataki obejmują statki związane z Izraelem, ale wiele z dotkniętych jednostek nie miało powiązań z tym krajem. W grudniu ub.r. USA i ich sojusznicy stworzyli międzynarodową operację "Prosperity Guardian", która ma zapewnić bezpieczeństwo żeglugi w regionie.