Proces Mariusza K., który udawał izraelskiego profesora, zaczął się przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów. Oskarżony o wyłudzenie od kilku uczelni 130 tys. zł przyznał, że podrobił dokumenty. Stwierdzi, że chciał obnażyć wady systemu szkolnictwa.
Oskarżonego doprowadzono na salę rozpraw z aresztu, gdzie przebywa od pół roku. Obecni na sądowym korytarzu oglądali się za mężczyzną z długą brodą i pejsami, w żydowskich szatach chasyda, z dłońmi skutymi kajdankami. Pozostanie jeszcze w areszcie, bo sąd nie przystał na wniosek obrony o wypuszczenie go na wolność. Adwokaci twierdzili, że ich klient za kratami nie ma dostępu do koszernej żywności.
Mariusz K. to były sędzia z woj. warmińsko-mazurskiego, usunięty przed laty z zawodu za nieprawidłowości w rozliczaniu się z sądowych pieniędzy. Potem - na podstawie sfałszowanych dokumentów - udało mu się wpisać na listę radców prawnych w Olsztynie. Kilka lat temu wyjechał do Izraela, uzyskał obywatelstwo tego kraju, zmienił nazwisko na Noah Rosenkranz. Ukończył szkołę rabiniczną i wrócił do Polski.
Jak ustaliła prokuratura, Mariusz K. podrobił dyplomy zagranicznych uczelni zaświadczające, że Noah Rosenkranz jest doktorem habilitowanym i na tej podstawie został zatrudniony przez pięć polskich szkół wyższych, od których za prowadzenie zajęć z różnych dziedzin prawa uzyskał łącznie ok. 130 tys. zł. Posługiwał się też podrobionym pismem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego potwierdzającym zagraniczne tytuły oraz listami polecającymi.
Kiedy w 2011 r. sprawa wyszła na jaw, a pracodawcy zorientowali się, że 46-letni Mariusz K. nie jest tym, za kogo się podaje, mężczyzna zniknął. Poszukiwano go listem gończym, a studenci (kilkaset osób) musieli powtarzać egzaminy z przedmiotów, które wykładał. Mariusza K. udało się zatrzymać w październiku ub.r. w Krakowie, gdzie zapisał się na studia z judaistyki na UJ. Nosił strój chasyda, zapuścił długą brodę. Od tego czasu jest aresztowany.
(j.)