To nie jest przejaw braku zaufania do wicepremiera Pawlaka - tak Donald Tusk tłumaczył się z rozwiązania zespołu do spraw bezpieczeństwa energetycznego, któremu przewodniczył lider PSL. Premier powołał nową grupę, ale już pod swoim kierownictwem.

REKLAMA

Tusk wyjaśnił, że dbanie o bezpieczeństwo energetyczne wykracza poza ramy jednego resortu. To musi być zespół interdyscyplinarny. Dlatego powołaliśmy wspólnie zespół, którego uczestnikiem jest Waldemar Pawlak, a także przedstawiciele służb, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i fachowcy od energetyki - zaznaczył premier.

Jak się jednak okazuje, w skład poprzedniego zespołu wchodzili już poza Pawlakiem szefowie resortów dyplomacji, skarbu, a nawet środowiska. Był także przedstawiciel Kancelarii Premiera, a także minister - koordynator specsłużb.

Jak usłyszał reporter RMF FM w resorcie gospodarki, zmiana jest dowodem na to, że rząd zaczął bardzo poważnie traktować kwestię bezpieczeństwa energetycznego. To podniesienie rangi dyskusji na ten temat o poziom wyżej - stwierdził Maciej Woźniak, dyrektor departamentu bezpieczeństwa energetycznego. Myślę, że pan premier z pewnością chce mieć kontrolę nad tym, jak zachować bezpieczeństwo energetyczne Polski - zaznaczył.

Z nieoficjalnych informacji, które zebrał Krzysztof Zasada, wynika, że nie jest wykluczone, iż na linii Tusk-Pawlak powstała różnica zdań, dotycząca osiągnięcia tego bezpieczeństwa. Wicepremier uważa bowiem, że projekty dywersyfikacyjne autorstwa rządów PiS powinien zweryfikować rynek. Tusk pokazał jednak, stając na czele zespołu, że bezpieczeństwo energetyczne spod wpływów polityki wyjęte być nie może.