"Dzisiaj w Polsce w cieniu wojny, wielkich wydarzeń politycznych i tragedii mają miejsce codzienne, małe, niezwykle przygnębiające dramaty polskich rodzin" - mówił na konferencji w Starachowicach lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Postulował 20-procentową podwyżkę dla pracowników budżetówki, czyli służby zdrowia, oświaty, kultury oraz urzędników.
Na konferencji w Starachowicach Donald Tusk mówił o dramatycznej sytuacji całej sfery budżetowej, szczególnie w czasie panującej obecnie drożyzny i inflacji. Przy takiej drożyźnie ludzie, których bazowe wynagrodzenie jest na poziomie płacy minimalnej, są w sytuacji absolutnie dramatycznej - oświadczył. Przypomniał nowy postulat Platformy Obywatelskiej, dotyczący 20-proc. podwyżki dla pracowników sfery budżetowej: nauczycieli, pielęgniarek, pracowników kultury, urzędników. Dodał, że 20-proc. podwyżka dla "budżetówki" to koszt rządu 30 mld zł rocznie.
Były premier zapowiedział, że jego rozmowy w województwie świętokrzyskim będą dotyczyły potrzeby "uratowania dużych grup zawodowych, w czasach, kiedy inflacja zbiera żniwo". Te dane są druzgocące. W ciągu pierwszych dwóch miesięcy tego roku zysk netto sektora bankowego to ponad 4 mld zł. Marże w przemyśle rafineryjnym podskoczyły o kilkaset procent (...), a ceny benzyny i ropy w Polsce są wywindowane pod sufit, mimo że nie ma żadnego powodu, bo ropa jest tańsza na rynkach światowych, niż miesiąc temu - powiedział Tusk.
NA YWO: Konferencja prasowa @donaldtusk w Starachowicach https://t.co/f3LkJIU58a
Platforma_orgApril 4, 2022
To zestawienie: tyle, ile państwo łupi na różne sposoby z ludźmi, którzy zarabiają niewiele ponad minimalną po latach edukacji, przygotowywania do zawodu, ludzie, którzy muszą płacić stopy oprocentowanie kredytów w taki sposób, że to właściwie zabija marzenia o mieszkaniu czy remoncie - to są rzeczy, o których musimy pamiętać - zauważył były premier.
Przewodniczący PO wskazywał, że choć wszyscy jesteśmy przygnębieni i zrozpaczeni z powodu wojny w Ukrainie i rosyjskiego bestialstwa, musimy pamiętać o tym, że w Polsce miliony ludzi mają "wielki ciężar do dźwignięcia".