Ostatnie dni przynoszą serię doniesień o kolejnych kłopotach Małgorzaty Manowskiej. Chodzi o przynajmniej trzy odrębne wiadomości dotyczące Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego - wszystkie związane z potencjalnie surowymi konsekwencjami, nieprzystającymi do autorytetu jakim powinien się cieszyć ktoś zajmujący tak wysokie stanowisko w wymiarze sprawiedliwości.

REKLAMA

Dyscyplinarka w SN

Rzecznik dyscyplinarny Sądu Najwyższego Andrzej Tomczyk uznał, że Pierwsza Prezes dopuściła się oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa oraz naruszyła godność urzędu sędziego i już w lutym postawił takie zarzuty PPSN - tego jeszcze nie było. Generalnie chodzi w nich o sposób kierowania pracami Kolegium Sądu, a dokładniej o uznawanie, że osoby nieuczestniczące w jego posiedzeniach brały jednak udział w głosowaniach, bo odbywały się one wg Manowskiej w tzw. trybie obiegowym, korespondencyjnie. Pani prezes kiedy ktoś i w takim ustalaniu decyzji nie brał udziału - zaliczała jego głos jako wstrzymujący się. Czyli potwierdzała kworum, którego de facto nie było.

W związku z tymi zarzutami prof. Manowskiej grożą konsekwencje dyscyplinarne - do złożenia urzędu sędziego włącznie. Czyli utrata pracy i odejście w niesławie.

Może być gorzej

Na podstawie zarzutów Rzecznika Dyscyplinarnego sędziowie SN zwrócili się do ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego z zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa poświadczenia nieprawdy przez Pierwszą Prezes. Ten wniosek dotarł do Adama Bodnara w marcu, a kilka dni temu w Prokuraturze Krajowej zostało wszczęte postępowanie sprawdzające dot. właśnie zarzutu "poświadczenia nieprawdy co do okoliczności mających znaczenie prawne". Za to wg Kodeksu karnego grozi już kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Na razie trwa postępowanie sprawdzające i weryfikacja faktów przez Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej, za kilka tygodni jednak powinna zapaść decyzja dotycząca wszczęcia w tej sprawie śledztwa.

Już sama konieczność sprawdzania możliwości dopuszczenia się przestępstwa przez Pierwszą Prezes, o czym zawiadamia grupa sędziów SN poważnie podważa autorytet sędziego sprawującego funkcję opisaną w konstytucji. Wszczęcie śledztwa i ew. postawienie zarzutów byłoby wręcz dyskwalifikujące, wyrok skazujący byłby zaś kompromitacją i klęską.

Może być jeszcze gorzej

Wczoraj ustaliliśmy, że w Prokuraturze Krajowej zostało wszczęte jeszcze jedno postępowanie sprawdzające, tym razem w związku z zawiadomieniem grupy sędziów Trybunału Stanu. Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego kieruje nim z urzędu. Sędziowie TS zarzucają zaś przewodniczącej Trybunału niewykonanie prawnego obowiązku zwołania posiedzenia TS na ich uprawniony wniosek. Małgorzata Manowska mówiąc krótko odmówiła zwołania posiedzenia, o czym sędziowie w czwartek oficjalnie zawiadomili prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu, ministra sprawiedliwości i właśnie Prokuratora Krajowego.

Sprawa ze statusu wewnętrznego kłopotu Trybunału Stanu przeszła tym do rangi problemów, których nie da się przemilczeć, i tak się właśnie dzieje: Prokurator Krajowy wszczął postępowanie sprawdzające w związku z przekroczeniem uprawnień lub niedopełnieniem obowiązków przez funkcjonariusza publicznego. Za to grozi kara do 3 lat więzienia.

Wyjaśnianie z polityką w tle

Na razie w obu sprawach trwają postępowania sprawdzające. To jeszcze nie śledztwo czy etap stawiania zarzutów karnych. Termin na prowadzenie czynności wyjaśniających i podjęcie decyzji o ew. wszczęciu śledztwa to jednak 30 dni, więc niespełna miesiąc.

Nie da się ukryć, że ostatni wysyp doniesień nt. kłopotów Pierwszej Prezes SN sprawia wrażenie skoordynowanego działania. Wywołali je być może swoim zawiadomieniem najwyższych organów państwa sędziowie Trybunału Stanu.

Postawienie zarzutów dyscyplinarnych miało miejsce w lutym, zawiadomienie przez sędziów SN Adama Bodnara to marzec, a skierowanie do Prokuratury Krajowej sprawy poświadczenia nieprawdy ws. Kolegium SN - to ostatnie dni. Akurat wtedy, kiedy wpłynęło do tam także zawiadomienie dotyczące Trybunału Stanu.

Można to uznać za działanie motywowanie politycznie. Można też uznać, że miarka się po prostu przebrała. Nie da się jednak zakwestionować, że wszystko to się dzieje i może mieć doniosłe konsekwencje. Nie tylko polityczne, ale zwłaszcza osobiste dla Pierwszej Prezes SN Małgorzaty Manowskiej.