Cezary Tomczyk był lepszym szefem klubu parlamentarnego, niż Borys Budka; Donald Tusk, jako nowy przewodniczący postanowił na nowo poukładać stanowiska. Jako osoba, która bierze całą odpowiedzialność za partię, ma do tego prawo - mówił w piątek prezydent Warszawy, wiceszef PO Rafał Trzaskowski.
Trzaskowski pytany w Polsat News, jak ocenia "porządki, jakie czyni w Platformie Obywatelskiej Donald Tusk", podkreślił że w demokratycznej partii, jaką jest Platforma, "każdy ma prawo do swojej opinii".
Uważam, że Cezary Tomczyk był lepszym szefem klubu parlamentarnego, niż Borys Budka. Natomiast Donald Tusk jako nowy przewodniczący postanowił na nowo poukładać stanowiska i odpowiedzialność. I jako osoba, która jest szefem, i bierze całą odpowiedzialność za partię, ma do tego prawo, i ja to szanuję - oświadczył.
Pytany, czy próbował przekonać Tuska, "aby jednak nie wykonywał tego ruchu" i "bronił" Tomczyka na funkcji szefa klubu KO, Trzaskowski zaznaczył, że "zawsze próbuje prezentować argumenty". Dlatego, że Donald Tusk jest osobą, która sama podejmuje najważniejsze decyzje; i dobrze, bo takiego przywództwa nam bardzo było potrzeba. I proszę mi wierzyć, że argumenty merytoryczne zawsze przekazuję każdemu, z kim rozmawiam - powiedział.
Pytany, czy jest zawiedziony, że jednak nie przekonał Tuska, odparł, że "Borys Budka, jak rezygnował z przywództwa w Platformie - jak się okazało - postawił jeden warunek, żeby zostać szefem klubu (KO)". I jak rozumiem, Donald Tusk postanowił to uhonorować - dodał.
Odpowiadając na pytanie o "inne pomysły i posunięcia", w tym dotyczące parytetów, a także propozycje, aby członkowie zarządu partii nie byli jednocześnie we władzach klubu parlamentarnego KO, wiceszef PO podkreślił, że "w 100 proc. się tym zgadza". To znaczy parytety to sprawa dla mnie oczywista (...) i dla Donalda Tuska też oczywista; w związku z tym dobrze, że taka decyzja została podjęta - podkreślił.
Za dobrą decyzję uznał też postanowienie, "aby nie dublować stanowisk". Dlatego, że tych stanowisk nie jest aż tak wiele. Natomiast osób do pracy bardzo dużo. I jeżeli podzielimy tę odpowiedzialność na większą liczbę koleżanek i kolegów, to tylko może na tym zyskać i klub parlamentarny, i zarząd (PO) - uzasadniał.
Polityk był też pytany o senatora Antoniego Mężydło (KO), który publicznie oświadczył, że wolałby, aby to Trzaskowski stał na czele PO, a nie Tusk. Zacytowano też fragment wywiadu senatora, w którym stwierdził: "Koncepcja Trzaskowskiego to nie jest totalna opozycja tylko pozytywny program. (...) Na razie nic nie słyszałem o programie Tuska. Słyszałem natomiast o jeszcze większym anty-PiS-ie...".
Odnosząc się do pytania, czy będzie skuteczna taktyka, którą stosuje od kilku tygodni Donald Tusk, powiedział: Nie jesteśmy PiS-em, gdzie każdy czyta z kartki to, co może powiedzieć. I pojawiają się (w PO) przeróżnego rodzaju głosy, i wszyscy to szanujemy. Natomiast, jeżeli chodzi o taktykę, którą Donald Tusk przyjął, to ja ją absolutnie rozumiem, bo dokładnie to samo robiliśmy w kampanii wyborczej, prezydenckiej; najpierw trzeba skonsolidować swój elektorat i ważne jest to, co powiedział Donald Tusk, (czyli) określenie tego, że to co PiS, to jest zło, (PiS) łamie konstytucję, łamie zasady - powiedział.
Prezydent Warszawy przypomniał, że Tuska przez 7 lat nie było w Polsce i "czasami przyzwyczajamy się do tego, co się w Polsce dzieje". I dobrze, że ktoś nazywa rzeczy po imieniu - zaznaczył. Wyraził też przekonanie, że lider PO "będzie miał strategię rozpisaną na kilka kroków, i to nie będzie tylko i wyłącznie kwestia polaryzacji". Od polaryzacji się zaczyna. Na pewno będą nowe wątki - przekonywał.
Na razie minęło kilka tygodni. Jestem przekonany, że Donald Tusk jest mistrzem sprawczości i taką twardą ręką. A tej twardej ręki, i tego przywództwa nam w Platformie brakowało - powiedział.
Jednocześnie zapewniał, że Tusk "ma rozpisane strategie na kolejne kroki". I naturalnym jest to, że na początku próbuje się ustalić pewne reguły bitwy. A Donald Tusk w tym jest mistrzem, a mianowicie w określaniu pola walki i w jasnej bitwie z PiS-em, bo bez tego nie da się wygrać wyborów - dodał.
Trzaskowski zadeklarował, że przyjdzie czas, gdzie "trzeba będzie kolejnych elementów". Jestem przekonany, że trzeba silnej ręki, ale też trzeba trochę serca, trzeba trochę dodatkowych elementów, które dadzą Polakom nadzieję, że jest pomysł na to, co dalej - oświadczył.
Wiceszef PO był też dopytywany, czy Tusk się nim konsultuje i czy w ogóle obaj politycy ze sobą rozmawiają.
Tak. Rozmawialiśmy dwa tygodnie temu ponad 5 godzin. Więc rzeczywiście mieliśmy taką szansę, żeby porozmawiać o wszystkim, (...) porozmawiać o tym co dalej. (...) To była rozmowa w cztery oczy - poinformował. Powołując się tę rozmowę, ponownie przekonywał, że Tusk "ma te kolejne kroki".
Dzisiaj widzimy bardzo duży wzrost (PO) w sondażach. To bardzo dobrze, to umacnia Platformę Obywatelską, to pokazuje, że odzyskujemy siłę. Natomiast trzeba to utrzymać, (...) trzeba umacniać przywództwo, bo przecież naszym celem jest wygranie wyborów - zaznaczył. Dodał, że do wygrania wyborów "potrzebna jest współpraca na partnerskich warunkach". Zapewniał również, że lider PO "świetnie zdaje sobie z tego sprawę".
Wszyscy wiemy, że nawet jeżeli ktoś by był największym mistrzem, a Donald Tusk jest rzeczywiście jednym z najbardziej doświadczonych polityków na polskiej scenie politycznej, to to nie wystarczy. Trzeba poparcia, trzeba współpracy. My jesteśmy do tego gotowi - zapewniał Rafał Trzaskowski.
W ubiegłym tygodniu Borys Budka, obecny wiceszef PO, a wcześniej także przewodniczący PO, został ponownie wybrany na szefa klubu Koalicji Obywatelskiej. Wcześniej rezygnację z tej funkcji złożył Cezary Tomczyk. Zmiany w klubie KO nastąpiły na życzenie obecnego lidera partii Donalda Tuska. Sam Tusk zapowiedział wówczas, że zamierza blisko współpracować z Tomczykiem, który miałby we wrześniu na konwencji PO zostać jednym z jego zastępców, odpowiedzialnym za kampanie wyborcze i prace sztabowe.