"To może być ogromny cios dla polskiej branży transportowej" - ostrzegają w rozmowie z RMF FM przedstawiciele przewoźników. Chodzi o planowane unijne przepisy o tzw. zabezpieczeniu społecznym. Zaakceptował je Parlament Europejski. Według właścicieli firm transportowych, nowe prawo oznaczać będzie dla nich większe wydatki. Przez to upaść mogą mniejsze przedsiębiorstwa zajmujące się przewozami międzynarodowymi.
Zgodnie z planowanymi przepisami, właściciel firmy transportowej nie będzie opłacał już składek na ubezpieczenie swojego kierowcy zawsze w Polsce, tak jak jest teraz, tylko w kraju, gdzie kierowca najczęściej wyjeżdża. Jeżeli w danym okresie, np. kwartale pracownik najczęściej przebywa w Niemczech, to tam powinny być odprowadzane składki. Później, gdy okaże się, że najczęściej jeździ do Francji, jego miejsce ubezpieczenia przenosi się do Francji. Będą chaos i niepewność, czy dobrze ubezpieczamy pracowników, a konsekwencje błędu są poważne - tłumaczy Maciej Wroński, prezes związku pracodawców Transport i Logistyka Polska.
Przedstawiciele firm transportowych ostrzegają też przed problemami, które mogą pojawić się, gdy bliscy kierowcy, którzy są w Polsce, będą chcieli skorzystać z jego, np. hiszpańskiego, ubezpieczenia zdrowotnego.
Decyzja o tym, czy nowe przepisy wejdą w życie, zapadnie w kolejnych miesiącach. Znaczna część z nich ma obowiązywać w okresie 24 miesięcy od publikacji. W toku planowanego tak zwanego trilogu, czyli rozmów między Radą Unii Europejskiej, Parlamentem Europejskim a Komisją Europejską daty mogą jeszcze ulec zmianie - zauważa Maciej Wroński.
Chodzi nie tylko o składki, ale wypełnianie i prowadzenie wszystkich papierów niemieckich, francuskich, hiszpańskich, z całej Europy. Przerasta to możliwości nawet dobrze zorganizowanych firm, a co dopiero mówić o małych firmach. To może być cios we wspólny rynek usług i możliwość ich świadczenia na terenie całej Europy - dodaje szef związku Transport i Logistyka.
Autor: Michał Dobrołowicz
Opracowanie: Maciej Nycz