Humorystyczny - tak były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro skomentował wniosek o postawienie go przed Trybunałem Stanu, zawarty w konkluzji projektu raportu sejmowej komisji śledczej badającej sprawę Barbary Blidy.
Traktuję tę historię z Trybunałem czysto humorystycznie i na wesoło. Myślę, że należałoby pana Ryszarda (Kalisza, szefa komisji - przyp. red.) prosić o kolejnego rodzaju wydarzenia, gdyby nie to, że jednak tłem tej sprawy jest dramat i tragedia. Jest śmierć posłanki Blidy, na której pan poseł Ryszard Kalisz i jego koledzy zbijają partyjny kapitał w poczuciu dużych wyrzutów sumienia, że nie reagowali wtedy, kiedy pani Barbara Blida była wciągana w korupcyjne uwikłania - mówił Ziobro na konferencji prasowej w Sejmie.
Powinienem być zobowiązany Ryszardowi Kaliszowi, czy jak niektórzy chcą +tęczowemu Ryśkowi+, który ostatnio dał się poznać jako świetny tancerz na paradach. Myślę, że w takiej roli wypada znacznie lepiej, wiarygodniej niż w tej, w której dzisiaj usiłował odgrywać sceny, teatr - dodał Ziobro.
Ziobro przyniósł na konferencję planszę z kopią artykułu z "Pulsu Biznesu" z czerwca 2002 roku. Blida mówiła w nim: Gdybym była prezesem firmy, której byt uzależniony jest od tego, czy dostanie zlecenie, to zrobiłabym wszystko, aby je dostać. Jeżeli warunkiem byłoby wręczenie łapówki, to bym dała - ten fragment cytatu na planszy Ziobry został powiększony. Dalej Blida mówiła: Oczywiście w tej chwili teoretyzuję, bo mam to szczęście, że pracuję w prywatnej firmie, u prywatnego przedsiębiorcy.
Na konferencji Ziobro dopisał na planszy flamastrem "Wniosek do Trybunału Stanu" i zapowiedział, że całość prześle do Kalisza. Jak wyjaśnił, polityk SLD jest odpowiedzialny "za tę atmosferę, która pozwalała na takie wypowiedzi" i za to, że nie było na nie odpowiedzi oraz wsparcia dla pani poseł, by zmieniła swój sposób myślenia o polityce, o życiu publicznym, o łapówkach. Zdaniem Ziobry, zapowiedź wniosków przeciwko niemu i Kaczyńskiemu wynika z "wyrzutów sumienia", jakie mają politycy SLD w tej sprawie.
Ziobro oświadczył też, że wniosku przeciwko sobie boi się tak samo, jak tęczowego Ryszarda Kalisza tańczącego na paradach.
Wiceszef PiS podkreślił, że w sprawie Blidy nie tylko nie ma sobie nic do zarzucenia, ale jest dumny z tego, że gdy był w rządzie polscy prokuratorzy - inaczej niż za czasów SLD - serio traktowali walkę z korupcją, nie bali się ludzi władzy, postępowali zgodnie z prawem.