Dwoje dzieci w wieku 6 i 15 lat zginęło w pożarze domu w Białym Dunajcu. Budynek został doszczętnie zniszczony. W dwupiętrowym domu przebywało sześć osób. Ciotka i wujek dzieci spali na parterze, na piętrach natomiast przebywała czwórka rodzeństwa. Według strażaków, ogień odciął drogę ucieczki z pięter. Dwójce dzieci udało się wyskoczyć z drugiego piętra. Cała czwórka była pod opieką cioci, ponieważ matka była w tym czasie w pracy.
Ocalałe nastolatki przebywają obecnie w szpitalu, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, znajdują się pod opieką psychologów.
Straż pożarna przyjechała na miejsce dopiero nad ranem, kiedy cały dom był już w ogniu. Nikt nie wezwał pomocy wcześniej, ponieważ gdy doszło do tragedii wszyscy w domu i sąsiedztwie spali. Dopiero o godz. 4 ciotka dzieci zauważyła ogień, bo obudziło ją walenie do drzwi. To dwie dziewczyny, które wyskoczyły z okna na piętrze wzywały pomocy:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Pożar wybuchł najprawdopodobniej w pobliżu klatki schodowej, odcinając czwórce rodzeństwa drogę ucieczki. 16- i 19-laka wydostały się przez okno, ich młodszemu bratu i siostrze nie udało się uratować. Strażacy ustalają, co mogło być przyczyną tego tragicznego pożaru. Na razie wykluczyli podpalenie przez osoby trzecie.
Także dzisiaj 47-letni mężczyzna zginął w płomieniach w Rusocicach niedaleko Krakowa. Pożar rozgorzał w kuchni. Strażacy przypuszczają, że z paleniska mógł wypaść płonący węgiel.
W garażu w miejscowości Susz koło Iławy w województwie warmińsko-mazurskim spłonął człowiek. Spaliła się również część dachu szkoły w Wierzbowej koło Bolesławca na Dolnym Śląsku.
Ogień wybuchł także w domu jednorodzinnym w Harbutowicach w Małopolsce. Strażacy uratowali dwie osoby z płonącego budynku. Paliło się również mieszkanie na czwartym piętrze bloku w Warszawie. Spośród pięciu lokatorów cztery osoby zostały poparzone i trafiły do szpitala. W Gdyni w wigilię dwie starsze kobiety zaczadziły się w mieszkaniu, gdzie doszło do zaprószenia ognia.
Tylko w tym miesiącu, nazwanym przez strażaków „czarnym grudniem”, w pożarach zginęło 85 osób. Od początku roku życie w ogniu straciło 450 osób.
Najczęstszą przyczyną pożarów są przestarzałe i przeciążone instalacje elektryczne oraz wady urządzeń, którymi zimą ogrzewamy domy i mieszkania. Bilans jest tak tragiczny, bo w każdym z ostatnich pożarów ginęło po kilka osób. Ogień pojawiał sie w starych budynkach nad ranem. Do tych pożarów niestety najczęściej dochodzi, kiedy ludzie jeszcze śpią, stąd też pożary pociągają za sobą nie tylko jedną, ale kilka ofiar- twierdzi Paweł Frątczak ze straży pożarnej. Podkreśla, że zazwyczaj winę za pożar ponoszą ludzie, nawet jeśli sami nie zaprószyli ognia. Gdy nie konserwujemy instalacji kominowych, elektrycznych, czy też ogrzewczych, to też jest wina człowieka - zaznacza.
Strażacy obawiają się niestety, że tragiczny grudniowy licznik nie zatrzyma się na liczbie 85 ofiar, bo przed nami jeszcze, bardzo pracowity dla strażaków, czas sylwestrowych i noworocznych fajerwerków.