Organizatorzy zawodów szybowcowych na Słowacji kategorycznie twierdzą, że wypadek był tylko jeden, a w pozostałych przypadkach były to lądowania w przygodnym terenie, które są czymś normalnym w tym sporcie. Według nich, nie ma mowy o żadnym zderzeniu w powietrzu czy nagłym załamaniu pogody. Wczoraj w rejonie Zakopanego awaryjnie lądowało aż pięć szybowców. Pilot jednego z nich zginął po uderzeniu w drzewa w pobliżu polsko-słowackiej granicy na Łysej Polanie.
Zakopiańska prokuratura na razie nie wszczęła postępowania w związku z wczorajszym wypadkiem polskiego szybowca. Prokurator rejonowy Zbigniew Lis powiedział jednak naszemu reporterowi, że takiego śledztwa nie wyklucza.
Śmiercią polskiego pilota zajmują się słowaccy śledczy. Słowacka komisja urzędu lotniczego zakończyła już swoje prace. Szczątki maszyny zostały uprzątnięte, między gałęziami można znaleźć tylko niewielkie odłamki rozbitej, szklanej osłony kabiny pilota.
Szybowiec zahaczył o ostatnie wysokie drzewa przed rozległą polaną położoną dosłownie sto metrów od miejsca w pobliżu dawnego przejścia granicznego. Nie wykluczone, że pilot chciał na niej wylądować.
Zakopiańska policja zajmuje się na razie jednym z pięciu przypadków lądowania szybowca w przygodnym terenie, podczas którego słowacki szybowiec uderzył w płot i uszkodził sobie szybę oraz skrzydło. Pilot wyszedł z tej kolizji bez szwanku.
40-letni polski pilot, który zginął, leciał za sterami dużego, 18-metrowego szybowca ASG 29 niemieckiej produkcji.
Taki sam szybowiec rozbił się w maju 2012 roku niedaleko Leszna. Pilot uratował się skacząc na spadochronie. Wtedy Komisja Badania Wypadków Lotniczych stwierdziła wadę fabryczną - kompozyty, z których zbudowanych był ster wysokości, zostały źle sklejone i doszło do rozwarstwienia.
Co ciekawe, szybowiec ten wyposażony jest w silnik dolotowy, który pozwala na dotarcie do miejsca, w którym można bezpiecznie lądować. Nie wiadomo, dlaczego pilot, który wczoraj zginął, go nie użył.
Mężczyzna był zawodnikiem Aeroklubu Rybnickiego Okręgu Węglowego. Wylatał 1300 godzin.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Zawody wczoraj, tuż po wypadku, zostały przerwane, a dzisiejsze konkurencje, które miały je kończyć, odwołano.
Pierwszy z szybowców lądował awaryjnie pomiędzy Doliną Kościeliską a Doliną Chochołowską. Pilot nie ucierpiał. Maszyna ma uszkodzone skrzydło i szybę.
Kolejny płatowiec musiał lądować awaryjnie w rejonie Poronina, następny - w centrum Zakopanego na Polanie Lipki, a jeszcze jeden w Kościelisku. Pilotom tych maszyn również nic się nie stało.
Wszystkie maszyny brały udział w polsko-słowackich zawodach szybowcowych. To jedne z największych zawodów w Europie.
(j.)