6 dzieci – w wieku od 7 miesięcy do 16 lat – zginęło w pożarze domu jednorodzinnego w miejscowości Kiniki koło Raciąża na Mazowszu. Według strażaków, przyczyną pożaru mogło być zwarcie instalacji elektrycznej lub zaprószenie ognia.
Pożar wybuchł przed godz. 10. Ogień – jak mówią strażacy – bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Spłonęła kuchnia i jeden pokój, trzecie pomieszczenie zostało tylko okopcone. To właśnie tam znaleziono ciała rodzeństwa – opowiada Dariusz Malinowski, rzecznik mazowieckich strażaków:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Lekarz, który przyjechał na miejsce, stwierdził natychmiastowy zgon trojga dzieci, pozostałą trojkę próbowano reanimować, ale bez skutku. Pięcioro dzieci znaleziono w pokoju, gdzie ogień w zasadzie nie dotarł – wszystkie uległy zaczadzeniu. Najstarszy chłopiec był niepełnosprawny.
Strażacy, którzy jako pierwsi przybyli na miejsce, opowiadają, że zgłoszenie otrzymali zbyt późno. Gdy dojeżdżali, dom stał już w płomieniach, a ogień zajął nawet dach. - Stała kobieta, powiedziała, że są dzieci w środku, więc się nie zastanawiałem i wskoczyłem. Znalazłem trójkę i wyniosłem. Jednak nie było żadnych oznak życia - opowiada Dariusz Karasiewicz, który jako pierwszy, jeszcze bez aparatu tlenowego, rzucił się na ratunek.
Z informacji policji wynika, że rodzice w chwili wypadku byli poza domem. Są dwie wersje mówiące o tym, gdzie w chwili pożaru znajdowała się matka. Według jednej z nich, gdy pojawił się ogień, pobiegła do sąsiadki po pomoc. Druga – że wyszła po drewno i wtedy wybuchł pożar. Kobieta została przewieziona do szpitala; jest w szoku. Ojciec po kilku godzinach zgłosił się na policję. Rodziców będzie można przesłuchać dopiero w czwartek.
Oprócz sześciorga dzieci, które zginęły w płomieniach, małżeństwo ma jeszcze chłopca i dziewczynkę. Rodzeństwo mieszka u dziadków. W chwili, gdy informacja o tragedii pojawiała się w mediach, dzieci były jeszcze w szkole. Dyrekcja placówki zapewniła im wsparcie psychologa.
Pomoc rodzinie zaoferowała gmina. Rozmawialiśmy z wójtem gminy Raciąż, do której należy miejscowość Kiniki. Ryszard Giszczak chce pomóc poszkodowanej rodzinie. Posłuchaj:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Wszyscy, którzy chcą pomóc rodzinie ofiar pożaru, mogą wpłacać pieniądze na konto Banku Spółdzielczego w Raciążu o numerze: 11 82 33 000 4 00 12 43 99 20 11 000 1, z dopiskiem „Pomoc pogorzelcom Kiniki”.
W pobliżu domu przez cały dzień gromadzili się okoliczni mieszkańcy. Zastanawiali się, dlaczego dzieci nie uciekły z płonącego domu. Dwoje dzieci siedmiomiesięcznych, jedno dziecko było niepełnosprawne, a reszta to były małe dzieci. Jak się zapaliło i przypuśćmy odcięło im drogę, to się chowały - mówi jedna z sąsiadek. Ciało najstarszego, niepełnosprawnego chłopca odnaleziono tuż przy drzwiach, czyli próbował uciekać.
W Kinikach pracuje specjalna komisja, która ma wyjaśnić przyczyny pożaru. Na miejscu tragedii pracę zakończyli już strażacy i policjanci. - Ogień rozprzestrzeniał się dosyć szybko z uwagi na zgromadzone przedmioty palne – wystrój wnętrz, meble, dywaniki - wyliczają strażacy. Mówią, że przyczyną pożaru mogło być zwarcie instalacji elektrycznej lub zaprószenie ognia. Nie wyklucza się jednak także innych hipotez.
Przypomnijmy. W połowie lutego w pożarze domu w Skarżynie koło Siedlec zginęła 2-letnia dziewczynka i jej 4-letni brat. Prawdopodobnie to dzieci, w domu zamkniętym na kłódkę, spowodowały pożar. Rodzice zjawili się na miejscu po kilku godzinach; byli pijani. Oboje aresztowano.