​Krakowski sąd zwolnił po blisko 9 latach przymusowego pobytu w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym 58-letniego Stanisława B. Mężczyzna był podejrzany o przywłaszczenie w 2007 roku dwóch paczek kawy. Podstawą zwolnienia była korzystna opinia biegłych lekarzy.

REKLAMA

Sąd uchylił środek zabezpieczający w postaci umieszczenia w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Powodem uchylenia była zmiana opinii o stanie zdrowia detencjonowanego - zdaniem lekarzy stan jego zdrowia uległ poprawie i nie jest konieczne jego dalsze przebywanie w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym - powiedziała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Krakowie sędzia Beata Górszczyk. Jak poinformowała, biegli w opinii wyrazili pogląd, że "nie zachodzi wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez Stanisława B. czynów zabronionych wynikających z choroby psychicznej".

Sąd nie zastosował wobec Stanisława B. żadnego innego środka dlatego, że przypisywany mu czyn po zmianach w kodeksie karnym jest obecnie wykroczeniem, a do wykroczeń nie stosuje się przepisów o środkach zabezpieczających. Postanowienie sądu jest nieprawomocne, ale wykonalne. Bezpośrednio po posiedzeniu sąd wydał nakaz zwolnienia Stanisława B.

Wniosek w tej sprawie złożył do sądu obrońca podejrzanego adwokat Piotr Wojtaszak, reprezentujący swojego klienta od kilku miesięcy. Do wniosku przychyliła się prokuratura - w związku z korzystną dla podejrzanego opinią lekarzy psychiatrów. Sąd uchylił w całości środek zabezpieczający, w związku z czym dzisiaj prawdopodobnie mój klient opuści zakład psychiatryczny w Rybniku - powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu postanowienia sądu mec. Piotr Wojtaszak. Dodał, że w związku ze zmianami w kodeksie karnym jego klient już w 2013 roku mógł opuścić szpital, ponieważ od tego czasu czyn, który mu zarzucano, już nie jest występkiem tylko wykroczeniem.

Pytany, czy pacjent mógłby opuścić szpital wbrew niekorzystnym dla siebie opiniom lekarzy psychiatrów adwokat stwierdził, że opinie te budziły jego wątpliwości. Opinie są niezwykle istotne na etapie postępowania wykonawczego. Mam dużo zastrzeżeń do tych opinii, uważam, że one nie do końca były obiektywne i rzetelne. Na pewno sąd mógł zwrócić się do innych biegłych po to, aby zbadać faktycznie stan zdrowia pana Stanisława - powiedział adwokat.

Przyznał też, że czuje satysfakcję z powodu zwolnienia Stanisława B. z zamkniętego zakładu psychiatrycznego, ale towarzyszą mu również smutne refleksje, ponieważ zakłada, że osób w podobnej sytuacji w szpitalach jest dużo więcej. Uważam pana Stanisława za takiego bohatera - że udało mu się w tym szpitalu przez 8 lat przeżyć, pomimo tego, że miał zabiegi z elektrowstrząsów, że był poddawany intensywnej farmakoterapii - powiedział adwokat.

78-latek wrócił do domu po 11 latach w szpitalu

Poprzednio krakowski sąd badał sprawę orzeczenia o detencji wobec Stanisława B. (czyli przymusowego umieszczenia podejrzanego w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym do czasu poprawy stanu zdrowia) pod koniec ubiegłego roku. Odmówił wtedy uchylenia tego środka. Sąd oparł się wówczas na opinii biegłych, którzy stwierdzili, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że w związku ze zdiagnozowaną chorobą pacjent popełni kolejne przestępstwo o znacznej społecznej szkodliwości. Sąd nie kwestionował tej opinii uznając, że jest wiarygodna i przekonująca.

Mecenas Piotr Wojtaszak reprezentuje również 78-letniego Feliksa Meszkę, zwolnionego w połowie grudnia przez rybnicki sąd po 11 latach ze szpitala psychiatrycznego, i domaga się dla niego 12 milionów złotych zadośćuczynienia oraz 300 tysięcy złotych odszkodowania za 11 lat spędzonych w szpitalu. Jest też pełnomocnikiem Krystiana Brolla, który w rybnickim zakładzie psychiatrycznym przebywał ponad 8 lat i również domaga się zadośćuczynienia i odszkodowania za bezprawne pozbawianie wolności.

(MRod)