Kto kradnie koła ratunkowe z Bulwaru Filadelfijskiego w Toruniu? Ze stojaków na nabrzeżu już trzeci raz zniknął komplet kół, które mają ratować życie tonącym w Wiśle. Policja ani straż miejska nie wpadły jak dotąd na trop wandali. Toruńscy urzędnicy już planują wystawić kolejny komplet, choć w rozmowie reporterem RMF FM załamują ręce.
Koła ratunkowe pojawiły się na Bulwarze Filadelfijskim w ubiegłym roku. Na betonowym nabrzeżu stanęło pięć stojaków; na każdym z nich zawisły dwa koła. Większość mieszkańców nie zdążyła ich jednak nigdy zobaczyć. Nic dziwnego, że do dziś zdarza się, że spacerowicze wymieniają między sobą uwagi, do czego słupki w kształcie litery "T" mogą służyć, a rowerzyści uważają je za śmiertelne zagrożenie. Wystarczy nie zauważyć go po zmroku i tragedia gotowa - mówi Michał, zapalony rowerzysta, który raz już omal nie zakończył przejażdżki na jednym ze stojaków.
Urzędnicy nie mają pomysłu, jak powstrzymać wandali. Jak mówią, chowanie czy mocniejsze mocowanie kół nie wchodzi w grę: w końcu mają być łatwo dostępne w razie pilnej potrzeby. Są też przekonani, że koła znikają nie tyle z powodu kradzieży, ile przez idiotyczne wybryki mało rozgarniętych chuliganów. Jestem pewien, że ktoś je wyrzuca po prostu do Wisły. Dla zabawy, dla jaj. Koła były w zeszłym roku odławiane przez rybaków. Jestem wściekły i zawstydzony - przyznaje Szczepan Burak z toruńskiego magistratu. Zapewnia jednak, że wkrótce na bulwarze pojawi się nowy komplet kół. Miasto ma bowiem jeszcze jeden zestaw, a w razie potrzeby zamierza kupić kolejne. Nie może być tak, że w mieście nad rzeką nie dba się o bezpieczeństwo mieszkańców i turystów. Tak jest wszędzie w Europie. Dlaczego w Toruniu tak być nie może? - pyta retorycznie. Kradzieże kół były zgłaszane na policję. Sprawy jednak umorzono z powodu nie wykrycia sprawców.
Mieszkańcy i turyści popierają pomysł umieszczenia kół ratunkowych na bulwarze, nie są jednak przekonani, czy nadal powinny swobodnie wisieć na stojakach. Polacy nie potrafią tego uszanować. Jak mają kraść za każdym razem to jest to bez sensu. Przykre, ale prawdziwe - podsumowuje jeden z przyjezdnych. Inni bronią idei: nie można się zniechęcać. Skoro to nie są wielkie pieniądze, to może trzeba je tam wieszać do skutku, aż ludzie się nauczą, że takich rzeczy nie można kraść - przekonuje spacerujący po bulwarze licealista. Część mieszkańców oczekuje też większej skuteczności straży miejskiej i policji. Gdy w końcu złapią któregoś z tych chuliganów to może pozostałym się odechce - argumentuje para odpoczywająca na betonowych stopniach. Urzędnicy określają koszt zakupu nowego kompletu kół ratunkowych na kilkaset złotych. Przypominają jednak, że w krytycznym momencie mogą się one okazać bezcenne.