Po nocnym zejściu lawiny śnieżnej do Morskiego Oka TOPR przypomina turystom, że nawet popularna droga nad to jezioro oraz bezpośrednie otoczenie schroniska są zagrożone lawinami. Lawina była tak potężna, że wyłamała na Morskim Oku lód o grubości pół metra, a jej podmuch przesunął o kilka metrów dwutonowy samochód ratowniczy.
W nocy z wtorku na środę potężna lawina śnieżna samoistnie zeszła z Marchwicznego Żlebu. Gdyby zeszła za dnia, doszłoby do ogromnej tragedii, bo w tym miejscu ze względu na ferie były tłumy turystów.
"Lawiny tych rozmiarów zdarzają się rzadko, jednak warto dodać, że nawet przy drugim stopniu zagrożenia lawinowego istnieje możliwość samoistnego zejścia lawiny dużych rozmiarów, która osiąga dno doliny" - czytamy w komentarzu tatrzańskich ratowników.
O niszczycielskiej sile lawiny może świadczyć przełamanie półmetrowej warstwy lodu na Morskim Oku. Oraz zaparkowany przed schroniskiem samochód TOPR o wadze ok. 2 ton, który podmuchem lawiny został przesunięty o 2 metry. Jak ocenili ratownicy TOPR, uszkodzeniu uległa również stacja meteorologiczna znajdująca się w pobliżu schroniska oraz grube barierki przy schodkach sprowadzających ze schroniska nad Morskie Oko.
Toprowcy przypominają, że na popularnej wśród turystów drodze prowadzącej do Morskiego Oka oraz w Dolinie Roztoki na szlaku wiodącym do Doliny Pięciu Stawów Polskich jest kilka miejsc narażonych na zejścia dużych rozmiarów śnieżnych lawin. Te miejsca, w których szlaki przecinają strome żleby, są wyraźnie oznakowane przez służby Tatrzańskiego Parku Narodowego.
W Tatrach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego. Lawiny schodzą samoczynnie.