Rekordowa liczba interwencji TOPR-owców w mijającym sezonie narciarskim. Ratownicy zwieźli ze stoków ponad 1700 narciarzy i snowboardzistów poszkodowanych w wypadkach. To niestety dużo wyższy wynik niż w roku ubiegłym, który i tak wydawał się rekordowy.
Za zwiększoną liczbą wypadków stoją sami narciarze, których w minionym roku pojawiło się na stokach dużo więcej niż zwykle. Jak wylicza Paweł Zadarnowski z TOPR, z którym rozmawiał reporter RMF FM Maciej Pałahicki, przyczyniły się do tego dużo lepsze warunki pogodowe dla narciarzy oraz trwający dłużej niż zwykle sezon narciarski:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Pogoda faktycznie dopisywała miłośnikom białego szaleństwa - ostatnie zawody narciarskie na Kasprowym Wierchu odbyły się jeszcze 9 maja.
Ratownicy zauważają natomiast, że więcej wypadków ma obecnie miejsce na niższych i łatwiejszych stokach, gdzie jeździ więcej narciarzy i panuje większy tłok. Na najtrudniejszym stoku na Kasprowym Wierchu z roku na rok jest na szczęście coraz mniej interwencji – prawdopodobnie dlatego, że dociera tam mniej narciarzy, jednak bardziej doświadczonych.