Przepis Kodeksu wyborczego, który nie przewiduje odwołania do sądu od orzeczenia PKW ws. podziału gminy na okręgi wyborcze, jest niekonstytucyjny - orzekł niejednogłośnie Trybunał Konstytucyjny w składzie 11 sędziów. Była to pierwsza od listopada rozprawa w Trybunale dot. innej sprawy niż kwestie obsady sędziów i przepisów o TK. Na posiedzeniu nie pojawili się przedstawiciele Sejmu, rządu i prokuratora generalnego. Zdanie odrębne do wyroku zgłosił sędzia Piotr Pszczółkowski, według którego Trybunał orzekł wbrew obowiązującemu prawu. Z kolei rzecznik rządu Rafał Bochenek - pytany, czy rząd opublikuje orzeczenie - odparł, że publikowane będą te wyroki Trybunału, które będą zapadać w zgodzie z obowiązującym prawem. Jak dodał, obecnie Trybunał wydaje "apele, stanowiska, opinie".
Rozprawie, która według TK odbywała się w pełnym składzie, przewodniczył prezes Andrzej Rzepliński, a sędzią sprawozdawcą był Mirosław Granat.
Na rozprawie stawili się przedstawiciele Naczelnego Sądu Administracyjnego i Państwowej Komisji Wyborczej oraz wójt gminy Czernichów, której dotyczyło pytanie prawne NSA.
W sprawie chodziło o przepisy Kodeksu wyborczego m.in. dające komisarzom wyborczym prawo do dokonywania podziału gminy na okręgi wyborcze, gdy nie zrobi tego w wyznaczonym terminie lub zgodnie z prawem właściwy organ samorządu. Ponadto rozprawa dotyczyła przepisu nieprzewidującego drogi sądowej od postanowienia PKW w takiej sprawie.
Za niekonstytucyjną TK uznał regulację głoszącą, że "od orzeczenia Państwowej Komisji Wyborczej nie przysługuje środek prawny". W pozostałym zakresie TK sprawę umorzył.
Musi istnieć dostępny środek prawny dla danej jednostki samorządowej celem ochrony jej samodzielności w wykonywaniu zadania z zakresu prawa wyborczego - zaznaczył sędzia Granat w uzasadnieniu orzeczenia. Dodał, że postanowienia komisarza wyborczego "nie są aktami zakorzenionymi w systemie konstytucyjnym". Dlatego rozstrzygnięcia komisarza czy też PKW muszą podlegać kontroli sądowej - podkreślił.
Sędzia Granat zastrzegł, że Trybunał orzekał wyłącznie ws. odwołań dotyczących podziału gminy na okręgi wyborcze. Orzeczenie to wcale nie oznacza, że w innych sprawach regulowanych Kodeksem wyborczym będą otwierane drogi do kontroli sądowej - powiedział.
Po raz ostatni Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie niezwiązanej z przepisami odnoszącymi się do Trybunału 24 listopada zeszłego roku.
Nie jest tak, że TK wznawia dzisiaj prace, TK nawet na jeden dzień nie przerwał swych prac - podkreślał jednak na początku środowej rozprawy prezes TK Andrzej Rzepliński.
Na zakończenie posiedzenia stwierdził natomiast: Trybunał uznaje sprawę za bardzo dobrze wyjaśnioną do wydania orzeczenia, a jeszcze lepiej byłoby, gdyby stawili się uczestnicy ustawowi, tzn. przedstawiciele Prezesa Rady Ministrów, marszałka Sejmu i Prokuratora Generalnego.
Wyrok TK jest ostateczny, odpis zostanie dostarczony sądowi pytającemu, ustawowym uczestnikom postępowania oraz podmiotowi wezwanemu do udziału w postępowaniu, czyli PKW - podkreślił również prezes Rzepliński na zakończenie sprawy.
Zdanie odrębne do wyroku zgłosił sędzia Piotr Pszczółkowski, według którego TK orzekł wbrew obowiązującemu prawu.
Kto milczy, okazuje zgodę, jeżeli powinien i mógł mówić. Ta prawnicza maksyma powinna wyjaśnić komentatorom mojego dzisiejszego zachowania, iż obecność na sali i mój głos niczego nie legitymizuje. Przeciwnie - chcę, żeby sygnał o nieprzestrzeganiu powszechnie obowiązującego w Polsce prawa i naruszaniu konstytucji przez TK płynął z ust sędziego TK, którego można przegłosować, ale nie można przekonać do nieposzanowania obowiązującego w Polsce prawa - mówił sędzia Pszczółkowski w swym zdaniu odrębnym.
Zaznaczył, że to jego druga rozprawa w TK i drugie zdanie odrębne. Będąc sędzią Trybunału, złożę je zawsze, gdy będę dostrzegał nieprzestrzeganie powszechnie obowiązującego prawa i konstytucji, której wobec prezydenta RP przyrzekałem strzec, służąc wiernie narodowi - stwierdził.
Przedstawicielka Naczelnego Sądu Administracyjnego sędzia Małgorzata Masternak-Kubiak powiedziała dziennikarzom po wyroku, że słowa sędziego Pszczółkowskiego "odbiera jako brak szacunku dla sądu administracyjnego".
Nie wiem, czego tak naprawdę dotyczyło to zdanie odrębne - dodała.
Podkreśliła również, że "sprawa została rozpoznana i nie ma podstaw, aby nie publikować tego wyroku, bo odpowiada on w pełni prawu".
Rzecznik rządu Rafał Bochenek, pytany o to, czy środowe orzeczenie TK zostanie opublikowane w Dzienniku Ustaw, powiedział, że obowiązująca ustawa o Trybunale wskazuje kryteria, jakie powinno spełniać prawomocne posiedzenie TK. Jeżeli to orzeczenie nie zapadło zgodnie z nimi - nie zapadło większością kwalifikowaną i w odpowiednim składzie, a wniosek nie został rozpatrzony po upływie odpowiedniego terminu - trudno mówić, że zapadł wyrok - stwierdził rzecznik rządu.
To, co wydaje obecnie Trybunał, to są apele, stanowiska, opinie. Publikowane będą orzeczenia, które będą zapadać w zgodzie z obowiązującym prawem - oświadczył.
Bochenek stwierdził również, że prezes TK Andrzej Rzepliński "nie powinien działać metodą faktów dokonanych i wyznaczać kolejnych spotkań sędziów". Prezes TK powinien postępować w zgodzie z obowiązującym prawem. A on tymczasem nie stosuje się do konstytucji ani ustaw, również nie bierze pod uwagę tego, że liderzy partii pracują nad szukaniem kompromisu - stwierdził rzecznik. Jak ocenił, zachowanie prezesa Rzeplińskiego prowadzi do "przetrącenia kręgosłupa konstytucyjnego".
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro, pytany dzień wcześniej o udział w rozprawie przedstawiciela prokuratury, odparł: Jeśli konstytucja jest łamana, to w takich działaniach prokurator generalny na pewno nie będzie uczestniczył i ich sankcjonował, a z tego, co wiem, TK chce złamać art. 197 konstytucji zwołując w trybie nieprzewidzianym ustawą kolejne swoje spotkanie. Dodał, że publikowane powinny być wyroki TK, ale "nie jakieś stanowiska, które zapadają poza regułami określonymi w konstytucji i ustawach".
Na początku środowej rozprawy prezes TK Andrzej Rzepliński poinformował, że kilka minut przed jej rozpoczęciem wpłynęło pismo prokuratora generalnego. Generalnie stanowi to pismo instrukcję obsługi spraw przez Trybunał Konstytucyjny i niepodporządkowanie się postanowieniom tej instrukcji grozi konsekwencjami prawnymi dla sędziów TK - powiedział.
Wkrótce potem całe pismo Ziobry zostało zamieszczone na stronie internetowej Trybunału.
W związku z nadsyłanymi zawiadomieniami o rozpoznawaniu spraw przez Trybunał Konstytucyjny w składach nieznanych ustawie (chodzi o grudniową nowelizację ustawy o TK, której kilkanaście zapisów Trybunał uznał 9 marca za niezgodne z konstytucją - red.) i z pominięciem ustawowych regulacji dotyczących wyznaczania terminów rozpraw i posiedzeń, na których powinny być rozpoznawane sprawy zawisłe w Trybunale Konstytucyjnym, zmuszony jestem poinformować, że Prokurator Generalny nie może uczestniczyć w tego rodzaju działaniach Trybunału - napisał Zbigniew Ziobro.
Jakiekolwiek próby działania Trybunału Konstytucyjnego poza konstytucyjnym i ustawowym reżimem nie zyskają legitymizacji w postaci jakiegokolwiek uczestnictwa w nich Prokuratora Generalnego. Mogą jedynie stać się przedmiotem podjętej przez niego kontroli przestrzegania prawa - stwierdził minister sprawiedliwości w liście.
Do nieobecności na rozprawie reprezentantów Sejmu i prokuratury odniosła się przed TK sędzia Masternak-Kubiak. Jak podkreśliła, rozpatrywana sprawa "jest bardzo doniosła z punktu widzenia funkcjonowania państwa prawa, wartości i zasad republikańskich". Dlatego nie rozumiem, dlaczego przedstawiciel władzy ustawodawczej, a także organ, który stoi na straży praworządności, lekceważy nasze pytanie prawne - zaznaczyła.
9 marca Trybunał Konstytucyjny orzekł w 12-osobowym składzie, że kilkanaście zapisów tej nowelizacji jest niezgodnych z konstytucją, w tym zapisy dotyczące składów TK i terminów rozpatrywania spraw. Trybunał uznał również, że cała nowela jest sprzeczna m.in. z konstytucyjną zasadą poprawnej legislacji.
Według rządu Beaty Szydło, nie był to wyrok i w związku z tym nie będzie opublikowany.
(edbie)