Rusza wielka bitwa o ogródki działkowe. Trybunał Konstytucyjny ma dziś zdecydować o uchyleniu ustawy o działkowcach. Temat może wydawać się błahy, ale dotyczy ponad miliona Polaków, którzy mogą stracić swoje ogródki w centrach miast.
Trybunał Konstytucyjny będzie rozprawiał przede wszystkim nad monopolem Polskiego Związku Działkowców. Teraz każdy, kto ma działkę w mieście, musi bowiem obowiązkowo należeć do tego związku i to on decyduje o prawach i obowiązkach użytkowników. Trybunał może uchylić ten obowiązek.
Jeżeli to zrobi, działkowcy stracą także zwolnienia podatkowe i prawo dziedziczenia działek, a roczne opłaty za użytkowanie mogą wzrosnąć o kilkadziesiąt, a nawet kilkaset złotych.
Najpoważniejszą konsekwencją uchylenia ustawy o działkowcach byłoby jednak to, że miasta mogłoby pozamykać niektóre ogródki i wybudować tam bloki.
Wniosek do Trybunału złożył Lech Gardocki, były pierwszy prezes Sądu Najwyższego. Zarzucił on niekonstytucyjność całej ustawie o rodzinnych ogrodach działkowych. Gdyby jednak Trybunał nie podważył konstytucyjności całej ustawy, będzie musiał - na wniosek Gardockiego - rozpatrzyć, czy zgodnych z konstytucją jest kilkanaście konkretnych jej przepisów.
Najwięcej zarzutów byłego prezesa SN dotyczy funkcjonowania Polskiego Związku Działkowców. Jego zdaniem ustawa daje tej organizacji monopol na przydzielanie działek, bo pozwala uregulować w statucie tego Związku podstawy i tryb przydzielania działek. We wniosku do TK Gardocki zwraca też uwagę na to, że przywileje PZD w stosunku do mienia komunalnego i mienia Skarbu Państwa są nieproporcjonalnie duże.
W samym tylko Lublinie ogródki działkowe zajmują 410 hektarów. Tereny te są w większości wyjątkowo atrakcyjne dla inwestorów. Przykład ulica Metalurgiczna - to teren pod inwestycje i przemysł, podobnie Aleja Smorawińskiego, Rusałka, Mełgiewska, Unii Lubelskiej, Spółdzielczości Pracy, Aleja Kraśnicka. Wystarczy spojrzeć na plan Lublina, żeby zobaczyć, że największe ogródki znajdują się przy głównych trasach w mieście. Gdyby zyskało je na przykład miasto, to zarobiłoby dziesiątki, jeśli nie setki milionów złotych.