Trybunał Konstytucyjny oddalił skargę z 2009 roku, jaką ówczesny prezydent Lech Kaczyński złożył na ustawę rozszerzającą możliwość uznawania cudzoziemców za obywateli polskich przez wojewodów. Było sześć zdań odrębnych.

REKLAMA

Trybunał w pełnym składzie rozpoznał wniosek z kwietnia 2009 roku. Kaczyński argumentował w nim, że w myśl konstytucji to prezydent nadaje obywatelstwo polskie, a dotychczasowe przepisy umożliwiają wojewodom uznanie cudzoziemca za obywatela polskiego tylko w dwóch przypadkach - gdy cudzoziemiec jest bezpaństwowcem i mieszka legalnie w Polsce co najmniej 5 lat lub poślubił Polkę lub Polaka, a małżeństwo trwa co najmniej 3 lata.

Zaskarżona ustawa rozszerzała liczbę tych przypadków. Wojewoda mógłby uznać za obywatela polskiego cudzoziemca, który mieszka w Polsce od co najmniej 2 lat na podstawie zezwolenia; jeśli jest bezpaństwowcem, lub ma status uchodźcy; od co najmniej 3 lat jest w związku małżeńskim z Polką lub Polakiem, lub też zezwolenie na osiedlenie się uzyskał "w związku z polskim pochodzeniem".

Wojewoda mógłby także uznać za obywatela polskiego dziecko, którego jedno z rodziców ma obywatelstwo polskie, a także osoby przebywające w Polsce nieprzerwanie od co najmniej 3 lat na podstawie zezwolenia na osiedlenie się, które mają tytuł prawny do zajmowanego lokalu i stabilne dochody oraz osoby, które przybywają w Polsce "nieprzerwanie i legalnie" od co najmniej 10 lat.

Lech Kaczyński argumentował, że jedyną drogą do uzyskania obywatelstwa jest nadanie przez prezydenta

Kaczyński uznał, że "nie ulega wątpliwości, że dochodzi w tym przypadku do rozszerzenia kompetencji organów administracji rządowej w sprawach, które tradycyjnie uznawane są za atrybuty prezydenta". Według niego "konstytucja wprost wskazuje jedną drogę do obywatelstwa - nadanie obywatelstwa polskiego przez prezydenta", a zatem - w jego ocenie - instytucja uznania za obywatela polskiego (kompetencja wojewody) "prowadzi do erozji prerogatywy prezydenckiej".

TK uznał, że konstytucja i ustawa traktują nadanie obywatelstwa jako uroczysty, władczy i jednostronny akt głowy państwa, mocą którego cudzoziemiec zostaje włączony do polskiej wspólnoty państwowej. Rozstrzygnięcie prezydenta ma charakter uznaniowy, bowiem ustawa nie uzależnia nadania obywatelstwa od spełnienia jakichkolwiek przesłanek, ani nie przewiduje możliwości odwołania się od decyzji podjętej przez prezydenta.

Według TK, uznanie za obywatela polskiego jest natomiast dokonywane w drodze decyzji administracyjnej, podejmowanej przez wojewodę na wniosek cudzoziemca, w przypadkach wskazanych w ustawie. "Decyzja ta nie ma charakteru uznaniowego, lecz związany, gdyż wojewoda jest obowiązany ją podjąć, jeżeli cudzoziemiec spełnia wymienione w powołanej ustawie warunki, potwierdzające jego faktyczne związki z Polską" - podkreślono. Odmowa może nastąpić tylko, gdy nabycie obywatelstwa powodowałoby zagrożenie dla obronności lub bezpieczeństwa państwa albo ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego, co stanowi jedyne kryterium ocenne przewidziane przy uznaniu za obywatela.

TK: Nadanie obywatelstwa i uznanie za obywatela to co innego

TK podkreślił, że decyzja wojewody, jak każda decyzja administracyjna, podlega kontroli sądowej. Oznacza to w konsekwencji, że nadanie obywatelstwa i uznanie za obywatela są dwoma istotnie różniącymi się sposobami uzyskania obywatelstwa polskiego.

"Uznanie okazałoby się konkurencyjne względem nadania tylko wówczas, gdyby - podobnie jak nadanie - zostało ukształtowane jako akt uznaniowy lub gdyby warunki, od spełnienia których uznanie jest uzależnione, miały charakter pozorny" - ocenił TK. Takich zastrzeżeń nie można sformułować w odniesieniu do ustawy z 2009 roku, skoro przesłanki uznania za obywatela wymieniono w niej enumeratywnie i mają one charakter obiektywny.

Trybunał podkreślił zarazem, że sposób uregulowania instytucji uznania za obywatela w kwestionowanej ustawie jest "przejawem otwartej wizji obywatelstwa polskiego". Według sędziów przedmiotem dyskusji może być przy tym okoliczność, czy przesłanki nabycia obywatelstwa w rozważanej formie zostały dobrane trafnie, a w szczególności, czy wymagania stawiane osobom ubiegającym się o polskie obywatelstwo nie są zbyt niskie.

"Wydaje się bowiem, że dążenie do nadania omawianym przesłankom maksymalnie weryfikowalnego charakteru sprawiło, iż nie ma wśród nich takich, które pozwalałyby w każdym indywidualnym przypadku oceniać stopień zintegrowania cudzoziemca z polską społecznością i kulturą oraz stopień zinternalizowania przez niego wartości konstytucyjnych" - uznano. Gdyby jednak przedstawione wątpliwości dotyczące warunków, od spełnienia których uzależnione jest uznanie za obywatela, chcieć oceniać w świetle standardów ustawy zasadniczej, to zauważyć należy, że wnioskodawca nie sformułował tego rodzaju zarzutu i w konsekwencji nie wskazał wzorców konstytucyjnych umożliwiających taką kontrolę.

Zdania odrębne zgłosili sędziowie: Zbigniew Cieślak, Maria Gintowt-Jankowicz, Wojciech Hermeliński, Marek Kotlinowski, Teresa Liszcz, Marek Zubik.

Zaskarżona przez poprzedniego prezydenta ustawa trafi teraz do podpisu prezydenta Bronisława Komorowskiego.