Coraz więcej firm transportowych łamie zakaz jazdy tirów w czasie upałów. Okazuje się, że właścicielom firm często bardziej opłaca się zapłacić mandat niż wysłać samochody na przymusowy postój.

REKLAMA

Od piątku na Dolnym Śląsku złapano 10 kierowców łamiących przepisy. Wszyscy – jak się okazuje – dostali od pracodawców sygnały, że mają jechać dalej. Oczywiście żaden z przedstawicieli firm transportowych, z którymi rozmawiał reporter RMF FM Michał Szpak, nie chciał mówić do mikrofonu, ale poza nim przyznawali, że mandat w wysokości 1000 złotych jest dla firmy mniejszą szkodą niż np. dwudziestokrotnie wyższa kara za nieterminowe dostarczenie towaru.

Sami kierowcy także czasem wolą zaryzykować niż w nagrzanej kabinie czekać 11 godzin na możliwość kontynuowania jazdy. Czasem braknie kilka kilometrów do miejsca rozładunku lub załadunku. Warto zaryzykować. Miałem szczęście, nie zatrzymali mnie - mówi jeden z nich.

Ale to, co dla jednych oznacza fart, dla innych jest pechem. Wszak z głębokimi koleinami po ciężkich samochodach zmagać się będą tysiące kierowców.