Brytyjska prasa ponownie podważa wiarygodność rządowych raportów w sprawie Iraku, które były głównym argumentem za wojną. Jak pisze "The Independent", pierwsze dokumenty były zbitką starych informacji znalezionych w Internecie.
Pierwszy z dwóch raportów został opublikowany we wrześniu ubiegłego roku. Wspominał m.in. o rakietach zdolnych do przenoszenia broni chemicznej oraz o bezzałogowych samolotach zwiadowczych, które także mogły zostać użyte do ataku biologicznego czy chemicznego. Publikując ten dokument, brytyjski premier Tony Blair podkreślił, iż jeszcze nigdy informacje tej rangi nie były ujawniane.
Wspomniał także o niebezpieczeństwie, jakie arsenały Husajna stanowiły dla brytyjskich baz wojskowych na Cyprze, czyli w zasięgu irackich rakiet. Jak pisze „The Independent”, informacje zawarte owym raporcie nie były jednak ani tajne ani nowe. Mogły one pochodzić z Internetu, a po raz pierwszy znalazły się one w raporcie Williama Cohena, byłego amerykańskiego sekretarza obrony z czasów prezydenta USA, Billa Clintona.
Rewelacje na temat tzw. pierwszego raportu stawiają brytyjski rząd ponownie w niezręcznej sytuacji. Drugi raport w sprawie Iraku został bowiem skompromitowany zaraz po jego ujawnieniu. Okazało się, iż zawierał on obszerne fragmenty pracy doktorskiej napisanej przed 10 laty.
13:15