Przedłużenie tarczy antyinflacyjnej po Nowym Roku będzie zależało od rozwoju sytuacji inflacyjnej - powiedział premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej w Siennicy. Przypomniał, że kilka dni temu rząd zdecydował o przedłużeniu obowiązywania tarczy do końca 2022 roku.

REKLAMA

Szef rządy pytany, czy zostaną przywrócone wcześniejsze stawki na paliwa i energię, przypomniał, że parę dni temu rząd przyjął projekt ustawy, który wydłuża działanie tarczy antyinflacyjnej (z 31 października 2022 r. do 31 grudnia 2022 r. - PAP).

Wskazał, że rząd wdrażał tarcze w różnych interwałach czasowych, zaczął w grudniu zeszłego roku obniżając akcyzę i VAT na energię elektryczną, na energie cieplną, później na nawozy, oraz na paliwa od 1 lutego z 23 proc. na 8 proc.

Zaznaczył, że to nie wszystkie obniżki. Obniżyliśmy VAT na żywność do zera, po to, żeby można było taniej kupować produkty żywnościowe - dodał.

Pytany o to, czy tarcza antyinflacyjna zostanie przedłużona na 2023 roku, premier odpowiedział: To będzie zależało od rozwoju sytuacji inflacyjnej.

Ile kosztować będzie tarcza antyinflacyjna?

Tarcze miały obowiązywać do końca lipca 2022 roku i zakładano, że przy takim okresie będzie to kosztowało budżet państwa ok. 34 mld zł. Przedłużenie jej do końca roku to dodatkowy koszt w wysokości 5 mld zł. Walka z "drożyzną" pochłonie więc prawie tyle, co program 500+.

Narodowy Bank Polski wyliczał, że przedłużenie tarczy antyinflacyjnej na 2023 rok będzie kosztować 33,4 mld zł, a na 2024 - kolejne 35 mld zł. Warto podkreślić, że w swojej prognozie NBP założył, że jeśli program zostanie anulowany, to inflacja może sięgnąć nawet 27 proc.

Obniżki podatków będą zwłaszcza istotne na przełomie roku, kiedy ceny energii osiągną maksimum. Jak mówił były prezes PGNiG Piotr Woźniak w Rozmowie w południe w RMF FM, po ewentualnym anulowaniu tarczy w styczniu "można liczyć się z bardzo poważnymi podwyżkami cen" prądu i gazu.