Na mapie Polski znajdują się dziesiątki cmentarzy. Jednak wielu wybitnych Polaków pochowanych zostało w kryptach w klasztorach, kościołach czy zamkach. Często towarzyszą im legendy i tajemnicze historie. RMF dziś kroczy śladami nekropolii wielkich Polaków.
To nie książę Jeremi Wiśniowiecki spoczywa w klasztorze na Świętym Krzyżu koło Kielc – to zaskoczenie dla wielu odwiedzających miejsce złożenia szklanego sarkofagu. Dla wielu osób była to szansa na dotknięcie fabuły sienkiewiczowskiego „Ogniem i mieczem”. Naukowcy od dawna mieli wątpliwości, że w krypcie rzeczywiście pochowany jest słynny pogromca Kozaków. 25 lat temu jesienią przeprowadzono badania zwłok, spoczywających w sarkofagu.
- Wszystko wskazuje na to, że nie jest to Jeremi Wiśniowiecki - mówi mecenas Jan Widacki, który uczestniczył w badaniach. Przypomina, że kronikarze uwiecznili Wiśniowieckiego jako człowieka „małego wzrostu”. Pogromca Kozaków miał zostać otruty w wieku 39 lat. Badania wskazują zaś, że w sarkofagu spoczywa mężczyzna w wielu około 55 lat. Nie zgadza się także wzrost nieboszczyka.
Na temat hetmana Wiśniowieckiego istnieje legenda o ciążącej na nim klątwie, ponieważ w młodości wyrzekł się prawosławia – wiary swojej matki. Do dziś nie zachował się żaden jego wizerunek, o którym można powiedzieć, że jest prawdziwy. Nie ma też jego zwłok ani żadnej materialnej pamiątki po nim.
Tajemnicą owiany jest także grób Władysława Warneńczyka na krakowskim Wawelu. W największej nekropolii polskich królów spoczywają święci i najwięksi władcy. Jednak grób Warneńczyka jest pusty. - Jak wiadomo z lekcji historii, Warneńczyk zginął pod Warną i jego ciała nie odnaleziono - mówi ksiądz infułat Janusz Bielański z Katedry Wawelskiej. Dodaje, że nikt nie otwierał wykonanego około sto lat temu sarkofagu.
Na Wawelu brakuje także grobu Bolesława Śmiałego. - Tak powiadają, że prawdopodobnie jest w Tyńcu. Tam znajdują się jego relikwie - mówi ksiądz Bielański. Dodaje, że wspaniale byłoby, gdyby Bolesław Śmiały i św. Stanisław spoczęli obok siebie w katedrze na Wawelu.
Do dziś nie udało się rozwiązać zagadki miejsca pochówku Mikołaja Kopernika. Poszukiwania jego grobu trwają już prawie dwa wieki. Prace rozpoczęto od rozkopania podłogi Katedry we Fromborku, w pobliżu tablicy epitafijnej, poświęconej astronomowi. Nie natrafiono tam jednak na szczątki człowieka.
Kolejną próbę, nieco przypadkową, podjęto w latach czterdziestych ubiegłego wieku. Pracownicy budowlani podczas prac nad konstrukcją kanału ciepłowniczego wokół katedry natrafili na ludzkie szczątki. Kości przewieziono do Królewca na kolejne badania antropologiczne. Jednak w czasie II wojny światowej szczątki zaginęły. Wiadomo jednak, że nie były to kości Mikołaja Kopernika.
W ubiegłym roku rozpoczęto kolejne prace archeologiczne na terenie katedry. Wyniki badań naukowców poznamy za kilka dni. Wówczas okaże się, czy poszukiwania szczątków astronoma można uznać za zakończone.