Żaden szpital podległy marszałkowi w Małopolsce nie podpisze obowiązkowego ubezpieczenia od błędów medycznych. Placówki dostały zakaz od marszałka. Tymczasem w Zachodniopomorskiem - wręcz przeciwnie, władze województwa radzą podpisywać umowy, bo boją się utraty kontraktu z NFZ-etem. Od 1 stycznia szpitale mają obowiązek wykupywania dodatkowych polis. Oferuje je tylko PZU, i to po wysokich stawkach. Dlatego placówki w całym kraju nie spieszą się z podpisywaniem umów.
W Małopolsce nikt nie kryje się z tym, że brak ubezpieczenia to złamanie ustawy. Wszystko przez to, że przedstawiciele PZU stwierdzili dzisiaj, iż na poziomie oddziałów nie mogą obniżyć kwoty ubezpieczenia. Po takim argumencie Wojciech Kozak, wicemarszałek województwa, uznał, że podległych mu 14 placówek nie przystąpi do umów, które mogą zrujnować budżet nie jednego szpitala. Nie podpiszą szpitale. Będę stał twardo na stanowisku i jak jest zła ustawa to również jako polityk powiem, że czasami trzeba ją złamać, aby rozporządzenia wykonawcze jak najszybciej zmienić - mówi marszałek.
Z informacji RMF FM wynika, że w Małopolsce na ponad 100 małych i dużych szpitali polisę z PZU zawarło tylko sześć. Do pozostałych wojewoda wysłał już informacje z przypomnieniem, że brak ubezpieczenia może być od lutego podstawą do wykreślenia szpitala z rejestru placówek medycznych.
W Zachodniopomorskiem poza jednym szpitalem umowy ubezpieczenia z PZU podpisały już wszystkie placówki zależne od marszałka, a w tej ostatniej to tylko kwestia czasu. W urzędzie marszałkowskim odbyło się spotkanie dyrektorów szpitali i wszyscy zgodnie podjęli taką decyzję. Uznali, że nie warto ryzykować odszkodowań czy utraty kontraktu z NFZ. To chyba nadmierna ostrożność, bo reporter RMF FM w oddziale funduszu usłyszał, że brak drugiego dodatkowego ubezpieczenia w żaden sposób na realizację kontraktu nie wpływa.
Szpitale na Lubelszczyźnie mają wolną rękę w wykupywaniu polis. Na razie wykupił tylko jeden. Szpital imienia Jana Bożego w Lublinie za polisę zapłacił 700 tysięcy złotych. Tyle samo kosztowałaby dla szpitala im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Ten dwa razy próbował negocjować umowę, ale na taką kwotę go nie stać, podobnie szpital w Chełmie, który ma problem z płynnością finansową. Z kolei szpital w Zamościu ma wykupioną dobrowolną polisę - prawnicy analizują, czy jej zakres nie pokrywa się z tą obowiązkową. Do czasu rozstrzygnięcia wszelkie decyzje są zawieszone.
10 z 17 wielkopolskich szpitali podległych marszałkowi podpisało umowę. Zgodziły się na nią razem jeszcze w grudniu, a teraz razem ją renegocjują, bo składka jest ogromna. W Lubuskiem tylko jeden szpital znalazł już dla siebie ubezpieczyciela. Pozostałe placówki ogłaszają drugie i trzecie przetargi, bo propozycje są dla nich za drogie.
Na Mazowszu marszałek województwa pozostawił decyzję dyrektorom szpitali. Ci czekają na jakieś nowe propozycje, bo polis na obecnych warunkach po prostu nie są w stanie wykupić bez zaciągania kolejnych długów. Nowe ubezpieczenia mogą kosztować mazowieckie szpitale w sumie kilkadziesiąt milionów złotych tymczasem kontrakt z NFZ-etem jest w tym roku niższy niż w poprzednim. Szpitale pozostają więc bez ubezpieczenia. W razie gdyby ktoś je zaskarżył - będą płacić z własnej kieszeni. Na szczęście na razie na Mazowszu nie ma żadnego wniosku o odszkodowanie.
W Kujawsko-Pomorskiem szpitale na nowe polisy muszą wydać 150 milionów złotych. Dyrektorzy placówek w regionie dostali autonomię w sprawie decyzji o ubezpieczeniu i większość się na takowe nie zdecydowała. Szpitale jak rok temu wykupiły podstawowe OC, a z dodatkowym czekają na rozporządzenie ministra. Są zresztą przeciwne nowym polisom, bo - jak twierdzą dyrektorzy - procesy o odszkodowanie są rzadkością. W największym w regionie szpitalu w Grudziądzu nie było żadnego od trzech lat.
Według prawa obowiązującego od tego roku, brak dodatkowego ubezpieczenia może być podstawą do wykreślenia szpitala z rejestru placówek medycznych.