Rozległy uraz głowy był przyczyną śmierci niemowlęcia z Rudy Śląskiej. O wynikach sekcji zwłok dziecka poinformowała Joanna Smorczewska z prokuratury w Gliwicach. Podkreśliła, że uraz był wynikiem działań osoby trzeciej, tzn. jednego z rodziców. Ponadto sekcja wykazała u miesięcznego Wiktora gojące się ślady złamań.
Wiktor zmarł w środę w szpitalu w Rudzie Śląskiej. Miał zaledwie miesiąc.
Jego matka wezwała pogotowie ratunkowe po tym, jak mąż zadzwonił do niej i powiedział, że chłopczyk nie oddycha. Kobieta była w tym czasie poza domem ze starszym dzieckiem. Poszła z córką na spacer i do sklepu.
Ratownicy medyczni, którzy przyjechali na wezwanie, podjęli decyzję o przetransportowaniu malucha śmigłowcem do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Wiktor trafił do katowickiej kliniki z zatrzymaniem akcji serca. Lekarze przez 6 godzin walczyli o życie malucha i mimo że udało im się przywrócić krążenie, dziecko po kilku godzinach zmarło.
W momencie przyjazdu chłopca lekarze stwierdziliśmy uraz głowy, liczne stłuczenia i wcześniejsze złamania różnych kości.
Chirurg dziecięcy i koordynator Centrum Urazowego dla Dzieci w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach dr Andrzej Bulandra mówił, że prawdopodobnie pierwsze urazy miały miejsce bezpośrednio po urodzeniu dziecka.
Jego zdaniem, charakter stwierdzonych u niemowlęcia obrażeń przemawia za zespołem dziecka maltretowanego.
Policja zatrzymała zarówno 30-letniego ojca jak i 29-letnią matkę Wiktorka. Dziś zostaną przesłuchani i usłyszą zarzuty.
Śledztwo w sprawie śmierci Wiktora przejęła Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. O wynikach sekcji zwłok Wiktora poinformowała jej rzeczniczka prok. Joanna Smorczewska. Przekazała, że przyczyną śmierci miesięcznego niemowlęcia był rozległy uraz czaszkowomózgowy.
Starsza 14-miesięczna córka małżeństwa z Rudy Śląskiej trafiła w środę najpierw do szpitala na badania, a potem umieszczono ją w rodzinie zastępczej. Dziewczynka również trafiała w przeszłości do szpitala z obrażeniami.
Teraz śledczy z Gliwic zajmą się też umorzoną wcześniej sprawą siostry Wiktora. Gdy w ubiegłym roku trafiła do szpitala, miała złamane żebra. Toczyło się postępowanie w tej sprawie, ale zostało umorzone. Śledczy nie wskazali, w jaki sposób powstały te obrażenia.