Według planów Ministerstwa Edukacji, 6-latki z miasta jako pierwsze mają rozpocząć obowiązkową naukę w szkole. Dzieci mieszkające na wsi będą musiały poczekać. Dlaczego? Bo zdaniem urzędników do nauki w szkole lepiej przygotowane są dzieci, które wcześniej chodziły do przedszkoli. A w większości polskich wsi przedszkoli nie ma.

REKLAMA

Chcemy, aby w pierwszym rzędzie do szkoły trafiały dzieci przygotowane przedszkolnie - wyjaśniała szefowa resortu edukacji Katarzyna Hall. Minister oświadczyła, że najpóźniej od 1 września 2011 normą ma się stać rozpoczynanie nauki przez wszystkie 6-latki.

Nauczycielom z małych, wiejskich szkół pomysł dzielenia dzieci na dzieci wiejskie i miejskie, lepsze i gorsze nie podoba się. Zerówka dla dziecka wiejskiego to często pierwszy kontakt z grupą, z prawdziwą nauką, ale właśnie dlatego im szybciej to nastąpi, tym lepiej. W mieście 6-latek w szkole to żaden problem, zerówki prowadzone są od lat, działają specjalne świetlice.

Dzieci wiejskie nie muszą jednak być gorsze od miejskich, tylko dlatego, że mieszkają w miejscach, gdzie nie ma przedszkoli. Nowy projekt ministerstwa umożliwiający zakładanie takich placówek przy zakładach pracy, w firmach prywatnych czy wręcz w domach ma spowodować wyrównanie poziomu edukacji dzieci ze wsi. Niedługo ruszymy z szeroką akcją namawiającą samorządy do organizowania edukacji przedszkolnej, tam gdzie nie ma takiej bazy - deklaruje Hall

Wiejskie szkoły będą musiały poradzić sobie z kilkoma problemami – z organizacją dojazdów do szkół, organizacją pracy świetlicy szkolnej czy w końcu zatrudnieniem odpowiednio przeszkolonych nauczycieli.