"PRL - w którym czasami udawało się wywalczyć obszary wolności - był zaprzeczeniem niepodległej Polski. Niestety i dzisiaj mamy przejawy niepokojącego braku wrażliwości na zło komunizmu. Mam na myśli cofnięcie procesu dekomunizacji przestrzeni publicznej w Warszawie" - stwierdził w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej szef Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek. "Dzisiaj zmagamy się już nie z instytucjonalnym komunizmem, choć demontaż wielu jego struktur trwał wiele lat, ale pozostałościami w głowach" - dodał.

REKLAMA

Dla IPN zawsze wiodącym nurtem aktywności było pokazywanie istoty systemów totalitarnych - oświadczył Szarek. Powstaliśmy, aby zabezpieczyć, udostępnić i zbadać archiwa pozostawione przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa. Dzięki nim poznaliśmy struktury i mechanizmy służące zniewoleniu, ale z drugiej strony zobaczyliśmy zapis niezłomności i heroizmu wielu naszych rodaków, którym przyszło żyć w tym ponurym czasie. To dzięki nim nie zostaliśmy złamani, więcej inspirowaliśmy innych, aby pójść drogą wolności - dodał.

Szarek zauważył w wywiadzie, że "do dziś IPN bywa atakowany za realizację rzekomo jednej wizji historii, co nie odpowiada rzeczywistości". Proszę przejrzeć katalog naszych publikacji. Kierujemy się jednym kryterium - jest nim prawda - zaapelował.

W tym roku czekają nas ważne rocznice: 40 lat od pierwszej papieskiej pielgrzymki do Polski, kontraktowych wyborów 4 czerwca 1989 roku oraz 80. rocznicy rozpoczęcia II wojny światowej i 75. wybuchu Powstania Warszawskiego - podkreślił szef IPN-u. Pytany o to, po co dzisiaj pamiętać o II wojnie światowej, stwierdził: "Musimy pamiętać, bo naród bez pamięci staje się narodem słabym, narodem, który nie ma z czego czerpać siły, który jest pozbawiony tożsamości". Naród bez pamięci jest tym samym, czym człowiek bez pamięci - nie wie kim jest, skąd przychodzi, nie wie dokąd ma iść, nie widzi dla siebie szans ani zagrożeń. Wojna była dla nas strasznym doświadczeniem i pamięć o niej jest dla nas także elementarnym obowiązkiem - przekonywał Szarek. To zarazem lekcja, z której świat nie chce korzystać, nie chce uczyć się na błędach. Ilustrują to doskonale współczesne niepokoje. Rodzą się, gdy porzuca się moralną busolę, gdy nie ma rozróżnienia dobra i zła, nie ma sprawcy i ofiary, a ocena nie zależy od prawdy. Dlatego dla przyszłości Europy jest decydujące to, czy powróci do korzeni, do chrześcijaństwa, które stworzyło kulturowe fundamenty jej wielkości - argumentował.

Opracowanie:

Maciej Nycz