Jaser Arafat powinien zostać wydalony z terenu Autonomii Palestyńskiej – domaga się izraelski minister spraw zagranicznych Silwan Szalom. To reakcja na wczorajszą dymisję palestyńskiego premiera Mahmuda Abbasa, który przegrał z Arafatem spór o większe uprawnienia polityczne.
Uważam, że wydalenie Arafata jest nieuniknione po latach jego zaangażowania w terroryzm - powiedział Szalom w izraelskim radiu. Dodał, że jakakolwiek decyzja w tej sprawie wymagałaby jednak dyskusji w rządzie. Minister nie podał żadnego terminu ewentualnego wydalenia.
Usunięcia z Autonomii palestyńskiego przywódcy chce także inny członek izraelskiego rządu, minister zdrowia Danny Naweh. W wywiadzie radiowym stwierdził: Arafata trzeba stąd wyrzucić. Szkody, które tutaj wyrządza, są wielokrotnie większe od tych, które powstałyby wskutek jego usunięcia stąd.
Naweh podobnie jak premier Ariel Szaron i szef dyplomacji Szalom należy do partii Likud.
Ustąpienie Abbasa stawia pod znakiem zapytania realizację planu pokojowego, zwanego "mapą drogową". USA i Izrael widziały w Abbasie głównego gwaranta tego planu.
Poza dymisją Abbasa, sytuację w konflikcie izraelsko-palestyńskim dodatkowo zaogniło wczorajsze zbombardowanie Gazy. Celem ataku była siedziba duchowego przywódcy zbrojnej organizacji palestyńskiej Hamas. Szejk Ahmed Jasin został lekko ranny.
Mimo napiętej sytuacji na Bliskim Wschodzie Biały Dom zapowiedział, że chce kontynuować "mapę drogową", czyli plan pokojowy prezydenta USA George'a W. Busha, a poparty przez "kwartet", w skład którego wchodzą UE, Rosja i ONZ.
12:15