Samorządy liczą pieniądze i planują przyszłoroczne budżety. Szacują, ile mogą stracić na zmianach podatkowych, m.in. na zerowym podatku od osób, które nie ukończyły 26 lat. Straty mogą być ogromne - według Unii Metropolii Polskich w skali całego kraju mogą wynieść nawet sześć miliardów złotych.
Informowaliśmy już o poważnych problemach z budżetem Krakowa. Teraz w RMF FM sprawdzamy, jak zmieniają się plany i na co może zabraknąć pieniędzy w poszczególnych regionach Polski.
W samorządowych kasach na Śląsku może zabraknąć od 25 do 30 milionów złotych. Ruda Śląska oszacowała na przykład, że w ciągu roku do budżetu miasta wpłynie o 27 mln złotych mniej. Jeśli tak się stanie, będą cięcia wydatków na promocję, kulturę i sport.
Prezydent Chorzowa już zapowiedział, że w związku z przewidywanymi mniejszymi wpływami nie rozpocznie się budowa nowego stadionu Ruchu Chorzów. W urzędzie miasta w Sosnowcu reporterka RMF FM Anna Kropaczek usłyszała, że planowanie budżetu trwa i w jeszcze nie wiadomo dokładnie, gdzie będą cięcia, ale nie są zagrożone trwające już inwestycje.
Katowice mają bardziej optymistyczne szacunki. Liczą, że 2020 roku wpływy mogą być o 15 mln zł mniejsze, ale nie jest to pewne ponieważ w ostatnim czasie rosły wpływy do budżetu np. z powodu wzrostu wynagrodzeń.
W przesłanym komunikacie Ministerstwa Finansów czytamy, że w śląskich miastach na prawach powiatu łącznie wpływy w 2020 r. mają być wyższe od tych z poprzedniego roku o 30 mln zł.
Co najmniej 65 milionów złotych straci na rządowych zmianach podatkowych Lublin. Skąd takie wyliczenia? Obniżenie stawki podatku PIT z 18 proc. do 17 proc. to jest uszczuplenie o około 35 milionów złotych. Podwyższenie kosztów uzyskania przychodów to uszczuplenie o około 19 milionów złotych. Zwolnienie z podatku PIT osób do 26. roku życia to około 11 milionów złotych - wylicza Katarzyna Duma, rzecznik lubelskiego ratusza.
Zwiększą się wydatki na oświatę. Rządowa subwencja oświatowa pokrywa je jedynie w 75 procentach.
Nie wiemy kiedy wejdą podwyżki dla nauczycieli rzeczywiście. Jeżeli wejdą w połowie roku, będziemy potrzebowali około 30 milionów. Oprócz tego co już musieliśmy teraz dołożyć, czyli 180 milionów - komentuje zastępca prezydenta Lublina do spraw oświaty Mariusz Banach.
Dopytywany przez reportera RMF FM Krzysztofa Kota o to, ile ostatecznie mogą wynosić wydatki na oświatę w przyszłym roku, odpowiada: Zakładamy, że ponad 200 milionów złotych.
To będzie trudny rok - tak o przyszłym 2020 roku mówią planujący budżet urzędnicy ze Szczecina. Tylko z tytułu wprowadzanych przez rząd ulg podatkowych miasto straci w przyszłym roku aż 90 milionów złotych, a to niewiele mniej niż kosztuje rozpoczęta właśnie przebudowa węzła autostradowego Granitowa.
Szczecin straci na przekształceniu OFE w IKE czy na rosnących kosztach utrzymania szkół, takich jak nierekompensowane w subwencji podwyżki dla nauczycieli. Odczuje też wzrost cen prądu i usług.
W przyszłym roku do oświaty i opieki społecznej Szczecin szacuje, że będzie musiał dołożyć ponad 400 milionów złotych. Mieszkańców czekają więc cięcia wydatków na inwestycje oraz - niestety - podwyżki podatków. Radni już uchwalili wzrost podatku od nieruchomości i to do maksymalnej dopuszczalnej wysokości, a to najprawdopodobniej dopiero początek.
Urzędnicy już liczą, jak podwyżkami opłat lokalnych załatać dziurę w budżecie. Innym sposobem ma być domaganie się od budżetu państwa 65 milionów złotych z tytułu wydatków poniesionych na wymyśloną przez rząd PiS reformę edukacji.
Nawet 300 milionów złotych może zabraknąć w przyszłorocznym budżecie Krakowa. Wszystko w związku ze zwiększonymi wydatkami samorządów oraz zmianami w prawie. Miasto będzie musiało miedzy innymi zrezygnować z nowych inwestycji.
Wpływy do budżetu w 2020 roku obniżą się z kilku powodów - jak wymieniają urzędnicy, to przede wszystkim konieczność dopłat do zaniżonych rządowych środków dotyczących reformy edukacji. Zaniżone są także subwencje na zadania zlecone gminom. Mniejsze wpływy do budżetu spowodowane są także zmianami podatkowymi i to właśnie one będą największe, bo mogą wynieść kilkadziesiąt milionów złotych. Podrożały także materiały budowlane, będzie więc trzeba dopłacić firmom już wykonującym miejskie inwestycje. Urzędnicy będą to musieli jakoś zrekompensować. Może to oznaczać nie tylko zablokowanie inwestycji, ale tez podniesienie podatków - mówi Monika Chylaszek z krakowskiego magistratu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Pierwszy projekt budżetu miasta ma być znany 15 listopada.
100 milionów złotych może stracić Gdańsk na zmianach podatkowych wprowadzonych przez rząd. Według szacunków Ministerstwa Finansów, wpływy do kasy Gdańska jednak wzrosną. W porównaniu do poprzednich lat będą się one różnić znacząco, bo prognozowany wpływ to jedynie 0,9 procent.
W poprzednich latach to było o 10 procent, więc to już jest o 100 mln złotych mniej - mówił Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska wyliczając, że choćby na samej obniżonej stawce PIT miasto może stracić około 60 mln złotych. Bieżące wydatki mogą wzrosnąć o nawet 12 procent. W sąsiednim Sopocie szacują, że straty mogą sięgnąć około 6 milionów złotych. Ale zaskoczeniem jest także prognozowany przez ministerstwo spadek wpływów - jak usłyszał reporter RMF FM - o mniej więcej 2 miliony złotych.
My też jesteśmy zaskoczeni, bo słyszeliśmy, że gospodarka się rozwija, czyli te prognozy powinny być wyższe - mówił prezydent Sopotu Jacek Karnowski zaznaczając, że przyszłoroczny budżet będzie ostrożny, ale prawdziwym wyzwaniem będzie budżet roku 2021.
Straty samorządów w skali całego kraju mogą wynosić nawet sześć miliardów złotych - takie dane podaje Unia Metropolii Polskich, instytucja zrzeszająca 12 największych miast Polski.
Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku i prezes zarządu UMP szacuje, że tylko miasta zrzeszone w UMP (Białystok, Bydgoszcz, Gdańsk, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź, Poznań, Rzeszów, Szczecin, Warszawa, Wrocław) osiągną straty w wysokości 1,7 miliarda złotych. To są bardzo poważne kwoty, bardzo poważne uszczuplenia i tak naprawdę o tyle będą mniejsze inwestycje w naszych miastach, a może i więcej, ponieważ te pieniądze traktowaliśmy jako wkłady do projektów unijnych w związku z czym nie będzie tej dźwigni finansowej - stwierdził Truskolaski.