Od nowego roku szkolnego jedynym miejscem, gdzie rodzice będą mogli kupić książki swoim dzieciom są księgarnie. Miał to na wpływ protest szczecińskich księgarzy, którzy poinformowali prezydenta, że mają wyjątkowo niskie obroty.
Do tej pory rodzice mogli kupić swoim pociechom nowe podręczniki na terenie szkoły. Rozprowadzali je nauczyciele, którzy nawiązywali kontakty bezpośrednio z wydawnictwami. Wszyscy byli z tego zadowoleni. Dlatego też rodzice nie rozumieją decyzji prezydenta.
Dyrektor wydziału oświaty urzędu miasta Elżbieta Masoć uważa jednak, że szkoła nie jest miejscem handlu. Poza tym to nie księgarze byli powodem takiej decyzji, a zakaz ministerialny. Tyle, że stanowisko ministra edukacji narodowej było znane od początku ubiegłego roku i nic się nie działo. Księgarze zaprotestowali dwa miesiące temu i już są efekty. Dziś nie kryją zadowolenia. Obroty księgarni na pewno wzrosną, ale rodzicom pozostanie bieganie za książkami, często znacznie droższymi.