Kraje Bliskiego Wschodu mogą mieć znacznie mniejsze zasoby ropy niż podają, a jej ceny mogą wkrótce mocno wzrosnąć – uważa Matthew Simmons, jeden z wiodących światowych analityków ds. energii.
Zdaniem Simmonsa, w ciągu najbliższych trzech lat cena baryłki może wzrosnąć do ponad 100 dolarów, co może doprowadzić do krachu gospodarczego na świecie. Simmons, który jest także doradcą prezydenta George'a W. Busha, wezwał do niezależnej oceny światowych zasobów ropy.
Jego obawy starał się uspokoić przebywający z wizytą w USA doradca saudyjskich władz do spraw zagranicznych Adel al Dżubeir: Na świecie obecnie nie brakuje ropy. To, co obserwujemy to ograniczone możliwości jej przerobu, zbyt mała infrastruktura. I to właśnie sprawia, że ceny ropy rosną.
Uspokajać starają się także przedstawiciele Międzynarodowej Agencji Energii. Ich zdaniem tak zwany światowy szczyt wydobycia ropy przypadnie dopiero między latami 2013 a 2037. Po tym okresie ilość czarnego bogactwa na światowych rynkach będzie się zmniejszać o około 3 procent rocznie.