Zaledwie pół godziny trwało przesłuchanie świadka Aleksandra Kwaśniewskiego w katowickiej prokuraturze. Były prezydent zeznawał w sprawie okoliczności ułaskawienia przed siedmioma laty skazanego za morderstwo Petera Vogla.
Nie mam w tej sprawie wiele do powiedzenia – twierdził jeszcze przed wejściem do prokuratury Aleksander Kwaśniewski. Vogla – jak tłumaczył – nie zna, nigdy się z nim nie spotkał, nigdy z nim nie rozmawiał; absolutnie nie łączy go też z lewicą.
Ułaskawienie – jak mówił – podpisał, bo formalnie wszystko było w porządku. Tryb ułaskawienia pana Vogla był prawidłowy, a inicjatywa wyszła od prokuratora generalnego – on z urzędu wystąpił w tej sprawie - wyjaśniał były prezydent. Posłuchaj relacji reportera RMF Marcina Buczka:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Pierwotnie Kwaśniewski miał zeznawać 18 kwietnia, jednak przebywał wówczas w USA.
Śledztwo dotyczące ułaskawienia w 1999 r. przez prezydenta Petera Vogla prowadzone jest w Katowicach od grudnia ubiegłego roku. Skierowała je tam Prokuratura Krajowa po tym, gdy warszawska Prokuratura Okręgowa odmówiła wszczęcia śledztwa, uznając, że doszło do przedawnienia. Dotychczas przesłuchano kilkudziesięciu świadków, m.in. urzędników resortu sprawiedliwości, Kancelarii Prezydenta i innych instytucji w czasach, gdy trwały procedury związane z ułaskawieniem Vogla.
Vogel jako 17-letni chłopak obrabował i zamordował 75-letnią kobietę. Skazano go na 25 lat więzienia. W 1979 r. miał przerwę w odbywaniu kary, a cztery lata później dostał paszport i wyjechał do Szwajcarii, gdzie zaczął pracę w bankowości. W 1998 polski wymiar sprawiedliwości uruchomił procedurę ekstradycyjną. Vogel został zatrzymany w Szwajcarii i przekazany Polsce dla odbycia reszty kary. Trafił do aresztu, a jego prawnicy wnieśli o ułaskawienie. Sprawę opisywała prasa, nazywając Vogla "kasjerem lewicy". Miał on w szwajcarskim banku obsługiwać konta jak podawano - "czołowych polityków lewicy", związanych z podejrzanym o korupcję Markiem D.