Kanclerz Niemiec otrzymał od parlamentu w Bundestagu wotum zaufania, które zostało zorganizowane w związku z wysłaniem żołnierzy Bundeswehry do Afganistanu. W tej sprawie nie było jednomyślności wewnątrz rządu.
Szanse na uratowanie tego rządu są raczej „średnio optymistyczne”. Co prawda kanclerz raczej nie zmieni koalicjanta, ale ten gabinet przez najbliższy rok – do czasu wyborów parlamentarnych, będzie miał trochę trudnych tematów, które doprowadzą do sporów między socjaldemokratami, a Zielonymi, chodzi na przykład o temat atomowych odpadów. Musimy tez poczekać na początek przyszłego roku, kiedy to padną pierwsze liczby, dotyczące stanu gospodarki. Nie wykluczone, że wtedy kanclerz wiele straci. No, ale właściwie co Gerhard Schroeder zyskał po otrzymaniu tego wotum zaufania? Wygląda na to, że umocnił swoją pozycję. Pokazał, że mimo krytyki jest w stanie rządzić. Na pewno dzisiejsza decyzja była też „prztyczkiem w nos” dla opozycji, która „szczekała na sali niczym wściekły pies”. Za wnioskiem o udzielenie wotum zaufania dla szefa koalicyjnego rządu SPD i Sojuszu90/Zieloni głosowało w piątek 336 deputowanych do Bundestagu - o dwóch więcej niż wynosi wymagana większość. Wynik głosowania nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Jeszcze przed debatą deputowany Sojuszu90/Zieloni - Winfried Hermann zapowiedział że, grupa ośmiu przeciwników interwencji w Afganistanie podzieli swoje głosy. W ten sposób czterech parlamentarzystów głosowało przeciwko wnioskowi rządu o udziale Bundeswehry w wojnie przeciwko terroryzmowi i odrzuciło tym samym wniosek o wotum zaufania. Czterech pozostałych poparło wniosek.
Foto: RMF
16:25