Od rana większość informacji krajowych krąży wokół stu dni rządu Donalda Tuska i związanych z tym obiecanych we wrześniu ub. roku "100 konkretów na 100 dni rządzenia". Debata na ten temat jest rytualna i przewidywalnie jałowa. Uwagę zwracają w niej tylko szczegóły.
Tradycyjne utarczki słowne polityków zamieniły się w serie konferencji prasowych, eksponujących odpowiadający każdej ze stron katalog dość banalnych, oczywistych i przewidywalnych przekazów jednej i drugiej strony. Opozycja od kilku dni brzmi piętnuje niespełnienie obietnic wyborczych składanych przez rządzących, co jest o tyle zabawne, że przecież ani Mariusz Błaszczak, ani Robert Telus, czy Michał Wójcik nie są z pewnością wyborcami Koalicji Obywatelskiej, zatem trudno dać wiarę temu, że akurat oni czują się zawiedzeni.
Premier odpowiada na to użalanie się nad losem oszukanych wyborców dość zręcznymi publikacjami w mediach społecznościowych, których przekaz jest równie przewidywalny - kiedy planowałem 100 konkretów nie wiedziałem, w jak złym stanie jest państwo po 8 latach rządów Zjednoczonej Prawicy.
Zachowania jednej i drugiej strony oczywiście łatwo było przewidzieć, studniówkowy spektakl zresztą trwa już od kilku dni. Że jego apogeum wystąpi właśnie dziś, łatwo było wyliczyć. Atakowany premier jest za granicą, pozbawione właściwie istotnych zajęć Sejm i Senat skończyły już krótkie obrady, nie dostarczając żadnego istotnego tematu, wniosek ws. postawienia przed Trybunałem Stanu prezesa NBP jest już znany, ale nie został jeszcze złożony w Sejmie - wszytko to sprawia, że studniówka rządu jest nie tylko oczywistym, ale właściwie jedynym tematem do dyskusji.
Ze słów Donalda Tuska wynika, że formułując we wrześniu ub. roku "100 konkretów" popełnił błąd w kalkulacji. Przedstawiając je twierdził "To propozycje przemyślane i realne do wykonania w pierwszych dniach naszych rządów". Dziś jednak skala błędu w tej kalkulacji robi dość imponujące wrażenie.
Na internetowej stronie, gdzie KO publikuje listę tych stu konkretów, oznaczono kolorami fazę ich realizacji. Na zielono (co oznacza postulaty zrealizowane) oznaczono jednak zaledwie... 13 ze 100 konkretów. Czy to potwierdza zapowiedź premiera, że były one "realne do wykonania w pierwszych dniach naszych rządow", jak do dziś można przeczytać w facebookowym wpisie Donalda Tuska z września ub. roku? Czy wskaźnik wykonalności wynoszący 13 proc. wypada nazywać "popełnieniem pewnego błędu w kalkulacji"?
Aż 83 ze 100 konkretow ma kolor pomarańczowy (co oznacza, że są w trakcie realizacji), ale jest to wskazówka nieco myląca.
Jak na przykład konkret dotyczący rozliczania przed Trybunałem Stanu też tak oznaczono, chociaż mówi on o postawieniu przed TS Andrzeja Dudy, Mateusza Morawieckiego, Zbigniewa Ziobro, Adama Glapińskiego, Macieja Świrskiego i Piotra Glińskiego, a na razie ledwo poznaliśmy wniosek ws. prezesa NBP, i to po pierwsze nieoficjalnie, a po drugie - niezłożony jeszcze w Sejmie, nie wspominając o jego rozptrywaniu czy realizacji. Czy na pewno kolor, jakim ten konkret oznaczono - powienien być zielony?
Są na liście także cztery konkrety, których status jest niejasny, bo oznaczone są kolorem bladosinym; chodzi np. o opłaty na cmentarzach wyznaniowych, które miałyby określać samorządy, czy dopłaty 600 PLN na wynajem mieszkania dla młodych. Nie wiadomo, czy ktokolwiek cokolwiek próbował z nimi robić. Nie zwraca na to uwagi opozycja, nie odnosi się do tego broniąca się KO, a jednak sprawa istnieje.
Obserwując ogólnikowe i rytualne spieranie się polityków warto więc czasem przyjrzeć się szczegółom.