"Rzeczpospolita" dotarła do niepublikowanych danych Polskiej Komisji Akredytacyjnej ws. uczelni i kierunków studiów. Jak się okazuje, niektóre z nich lepiej omijać, a już na pewno trzeba je dokładnie prześwietlić przed dokonaniem wyboru.
Według Polskiej Komisji Akredytacyjnej po wejściu w życie nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym, dwa lata temu, zwiększyła się liczba ocen negatywnych, które PKA wystawiła ocenianym kierunkom. Dzieje się tak, bo wykładowcy są specjalistami w innych dziedzinach niż te, które powinny być nauczane na danym kierunku studiów. Na przykład w Radomiu jedna z uczelni na kierunku ubezpieczenia prowadziła wykłady ze spawalnictwa. Stało się tak dlatego, że specjaliści akurat od tej dziedziny byli do wzięcia na miejscowej politechnice.
M.in. z takich powodów PKA musiała odrzucić wiele wniosków uczelni dotyczących nadania uprawnień do kształcenia. I tak w przypadku studiów I stopnia, czyli licencjackich, najczęściej odrzucane były wnioski dotyczące kierunków: bezpieczeństwo wewnętrzne oraz fizjoterapia. W przypadku studiów II stopnia, a więc nadających tytuł magistra, najwięcej zastrzeżeń budziły, poza wspomnianą już fizjoterapią, ekonomia, zarządzanie, pielęgniarstwo oraz pedagogika.
Rzecznik resortu nauki i szkolnictwa wyższego Kamil Melcer ostrzega zaś przed uczelniami, które wprost próbowały oszukiwać studentów, pobierając od nich opłaty, do których nie miały prawa, lub stwarzały problemy z wypłatą stypendiów. Planujemy uruchomienie przeznaczonego dla maturzystów serwisu z takimi ostrzeżeniami, ale nastąpi to najwcześniej w przyszłym roku akademickim - zapowiada.
Zanim ruszy serwis, rzecznik zachęca do przeszukiwania forów internetowych. Maturzyści mogą ze swoimi wątpliwościami zwrócić się także do ministerstwa za pomocą formularza kontaktowego. W ciągu dwóch tygodni powinni otrzymać informację, czy np. dana uczelnia nie jest objęta postępowaniem sprawdzającym - twierdzi Melcer.