Policjanci z Warszawy zatrzymali 19-latka, który z pistoletu pneumatycznego strzelił do byłego współlokatora. Pokrzywdzony trafił do szpitala, a napastnik do aresztu. Grozi mu do trzech lat więzienia.
Około godz. 23 w poniedziałek policjanci z Wilanowa zostali wezwani na interwencję. Stojący przed budynkiem mężczyzna z raną podbródka twierdził, że został postrzelony z broni pneumatycznej przez byłego współlokatora.
Funkcjonariusze ustalili, że kilka minut przed zgłoszeniem 20-latek wraz z o rok starszym kolegą przyjechał odebrać resztę swoich rzeczy z mieszkania, które wynajmowali wspólnie z 19-letnim Hubertem G. Ten nie chciał ich wpuścić. W pewnym momencie wyszedł na klatkę schodową z pistoletem pneumatycznym w ręku i oddał dwa strzały w kierunku mężczyzny. Pierwszy trafił 20-latka w kurtkę, drugi w podbródek.
Napastnik tłumaczył policjantom, że strzelał w obronie własnej. Mężczyzna został zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu, a pneumatyczny rewolwer został zabezpieczony jako dowód w sprawie - mówił Koniuszy.
Pokrzywdzony mężczyzna trafił do szpitala. Chirurg założył mu pięć szwów i odesłał do domu.
Hubert G. usłyszał zarzuty narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grożą mu nawet trzy lata więzienia. Po upływie 48 godzin od zatrzymania mężczyzna został wypuszczony z policyjnego aresztu.