Prokuratura w Tomaszowie Mazowieckim przyjrzy się stronie reaktywowanej stronie Antykomor.pl. Śledczy nie wiedzą na razie czy podejmą w tej sprawie jakieś działania. Uruchomioną na nowo stronę zaprezentował jej twórca Robert Frycz podczas konferencji prasowej w Stowarzyszeniu Wolnego Słowa w Warszawie.

REKLAMA

Na stronie od sierpnia zeszłego roku gromadzone były materiały o prezydencie Bronisławie Komorowskim. 25 maja do mieszkania autora strony weszli funkcjonariusze ABW oraz dwóch policjantów. Przeszukali je, zabezpieczyli laptop i nośniki danych. Po przeszukaniu autor zdecydował, że zamknie stronę.

Frycz mówił we wtorek, że na nowej stronie nie ma gier "Komor-killer" oraz "Komor-szoter". Według ABW gra "Komor-killer" polegała na rzucaniu w wizerunek prezydenta różnymi przedmiotami - np. młotkiem, fekaliami, aż do momentu zabicia postaci. Agencja powołując się na art. 135 Kodeksu karnego dot. przestępstwa znieważanie prezydenta RP wskazywała, że autor strony mógł dopuścić się tego czynu.

Na tej samej stronie zamieszczone zostały także odnośniki do linka zatytułowanego "zdjęcia", gdzie zainstalowano zdjęcia przedstawiające prezydenta jako: prostytutkę, homoseksualistę, pijaka, uczestnika czynności seksualnych, porównujące go do Józefa Stalina oraz innych polityków byłego ZSRR - napisała ABW w oświadczeniu.

Frycz wyjaśniał, że strona miała charakter satyryczny, a materiały mały na celu przedstawienie opinii publicznej zafałszowanego obrazu rzeczywistości. Mówił, że prezentowane na jego blogu zdjęcia, gry i materiały były powielane z innych miejsc w sieci lub pochodziły od osób, które odwiedzały bloga.

Akcja Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeciw autorowi strony antykomor.pl w oczach wielu komentatorów była zamachem na wolność słowa. Posłowie PiS złożyli w tej sprawie wniosek na Komisji ds. Służb Specjalnych, aby szef ABW i prokuratura przedstawili, dlaczego Agencja została zaangażowana w tej sprawie. Uznali, że ABW przekroczyła swoje uprawnienia, bo w katalogu przestępstw, jakimi - zgodnie z ustawą - się zajmuje, nie ma słowa o publicznym znieważaniu prezydenta RP.

Odnosząc się do sprawy premier Donald Tusk mówił, że aby w przyszłości służby nie miały pretekstów do "nadgorliwości", należy zmienić przynajmniej te przepisy, które chronią bardziej polityków od innych ludzi. Prezydent mówił, że z akcją ABW nie miał nic wspólnego. Zaznaczył, że potrafi z dystansem i autoironią podchodzić do satyrycznych materiałów, również na swój temat, jednak - jak powiedział - warto odróżnić żart od tego, co jest przejawem nienawiści, bądź zwykłego chamstwa.

Sprawa trafiła do Rzecznika Praw Obywatelskich. Frycz złożył też w prokuraturze doniesienie na ABW.